 |
Yagudinish Threads Alexei Yagudin & Stuff
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piscess
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Pią 23:00, 08 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Jestem za i zaczynam nad tym myśleć...
tak myślę, czytając ostatnie zdania, że mamy bardzo ciekawy skład łyżwiarski, między ktorym dużo mogłoby się dziać... ale rozumiem, że skupiamy się na kadrze, bo intryga goni intrygę
EDIT
chyba przeczytałam całe opowiadanie, ale doszłam do tego. uzupełnijcie gdzie potrzeba i wrzucę na pierwszą stronę wątku:
=stan na rok 2030=
Kadra
Alexei Yagudin, (50, rus). - żona Tatiana (49), córki Liza (21), Daria (16) i syn Dymitr (9) Szef wszystkich szefów, obiekt westchnień... wszystkich.
Walentyna Nakamura (???, pl) - wdowa po Keisuke, Yujim, obiekt westchnień (żonatego) Daisuke, milionerka, dawna znajoma i przyszła... hmm.. doktora Toma
dr Tom Loranty (40, usa) - od wielu lat uznany lekarz gwiazd łyżwiarstwa (ortopeda, fizjoterapeuta, diagnostyk)
Lucy Barfierd (???, uk) - psycholog sportu, bracia Chris (-> szwagierka Sinead Kerr) i Jason, syn Charlie (4??, ojciec: Anthony Moore - m.i.a.), obiekt westchnień Stephanne'a Lambiela (szajba) i dra Carla Greena; szwajcarski ex-terapeuta, ex-opiekun psychologiczny Arsenalu Londyn
Barbara Szerewiczowa (37, rus) - rozwódka, semi-alkoholiczka, choreograf od LA po Władywostok, dawni podopieczni: Santino (z Lysackiem/Kwan); Dayu&Yanan, Ilia Igłow +juniorzy (z ś.p. Wierchowieńskim)
Santino Haust (25, pl-fr-usa) - trener, specjalista techniczny, wicemistrz olimpijski (Dublin 2026), 2x mistrz świata (Montral '26, Wilno '27), dawny podopieczny Lysacka/Kwan, współpracownik Alexei'a Urmanowa; obiekt westchnień Lubej Romancewej; pourazowa niewydolność oddechowa, motocyklista
Paweł Żarski (45, pl) - trener juniorów, ojciec Katarzyny (wicemistrzyni świata w parach sportowych)
Sinead Kerr-Hobbs-Barfield (52, uk) - trenerka par; córki: Amanda (14), Carrie (1 , Mary (16), Ether (16), mąż Chris Barfield, wdowa po Warrenie Hobbsie
Lara (van Amstel, 26, nl) i David (Shwartzmann, 25, il) - trenerzy juniorów
Kyoko
Anonimowy fizjoterapeuta z Finlandii
+stałe podopieczne (Daria, Mary, Ether, Carrie) - osiągnięcia (mś juniorów):
2028 (Waszyngton) Mary jest 7., Dasza 6., Ether 14., Carrie 1.
2029 (Seul) Mary jest 3., Dasza 5., Ether 10.
2030 (Rejkiawik, czyki dopiero co) Mary jest 3. znowu, Dasza 4., Ether 8.
Amanda i Johnathan -????
Goście i ich podopieczni
Nobunari Oda -> syn Nobuhito (psychika i technika) - obecny wicemistrz świata jr. - Rejkiawik '30, pod opieką sportową Daisuke Takahashi-sensei
Evan Lysacek -> Kanadyjskie pary sportowe Cathlyn Brooker & John Rise (jej kontuzja) oraz Audrey D'Arles & Louis Royan (choreografia), Abby Huntley (14, usa) - na doczepkę. + psycholog sportu Kathy (podejrzana o czary i bliskie kontakty z Puszenką)
Morozow -> Amerykanin i Włoszka (tancerze na lodzie z kontuzjami)
Brian Joubert (46, fr) -> Julien (19) -przeforsowanie, 3-lutz i 4-rittberger, sesje psychologiczne, Cody (5) -opieka Pawła Żarskiego, Gerard Preaubert (??) -pary sportowe z Ether Hobbs, podejście pierwsze
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Piscess dnia Sob 1:08, 09 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Ghanima
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Sob 11:10, 09 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Super, Zuza
Drobne uwagi ode mnie do opisu postaci.
Lucy (Lat 32), Charlie (jak ostatnio sprawdzałam miał 3, ale może mieć prawie 4). Chris jest 10 lat starszy od Lucy i 10 lat młodszy od Sinead czyli ma 42 lata, Jason (jeżeli kogoś to obchodzi) ma 46.
Syn Johna Kerra, partner taneczny Amandy Barfield ma na imię Ethan, a nie Johnatan i ma 16 lat. Ostatnio mieli brąz na MŚ juniorów.
Gerard Preaubert... ja bym mu dała 19-20 lat, skoro zdążył już trochę pobyć solistą i uznał, że woli pary... (chociaż to by oznaczało, że Alban musiałby się o niego postarać już zaraz, a ja nic o tym nie wiem, ale to chyba drobiazg)
A co do dziania się dużo pomiędzy łyżwiarzami to cóż... ja nie mam nic przeciwko temu, jak szaleć, to szaleć
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ghanima dnia Sob 11:12, 09 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Valka
Administrator

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Sob 13:03, 09 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Walentyna, lat 30 o ile dobrze pamietam .
Poza tym jest jeszcze Kathy, oraz wszechobecny duch wiecznie nadętego Plusha .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Valka dnia Sob 13:05, 09 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ghanima
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Sob 16:44, 09 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Valka napisał: | wszechobecny duch wiecznie nadętego Plusha . |
No nie wiem, czy on taki znów wszechobecny jest, ale myślę, że dobrze jest go uwzględnić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Piscess
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Sob 17:27, 09 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Skoro i tak piszę posta, to mogę to jeszcze raz przekopiować
Dzięki za uściślenia, nie wiem, skąd mi się wziął Jonathan... a Kathy jest uwzględniona (w drużynie Lysacka), Plusz niech się buja
więc po poprawkach:
=stan na rok 2030=
Kadra
Alexei Yagudin, (50, rus). - żona Tatiana (49), córki Liza (21), Daria (16) i syn Dymitr (9) Szef wszystkich szefów, obiekt westchnień... wszystkich.
Walentyna Nakamura (30, pl) - wdowa po Keisuke (atak serca), Yujim Nakamurze (keroshi), obiekt westchnień (żonatego) Daisuke, milionerka, dawna znajoma i przyszła... hmm.. doktora Toma Lorantego
dr Tom Loranty (40, usa) - od wielu lat uznany lekarz gwiazd łyżwiarstwa (ortopeda, fizjoterapeuta, diagnostyk)
Lucy Barfierd (32, uk) - psycholog sportu, bracia Chris (42 -> szwagierka Sinead Kerr) i Jason (46), syn Charlie (3, ojciec: Anthony Moore - m.i.a.), obiekt westchnień Stephanne'a Lambiela (szajba) i dra Carla Greena; szwajcarski ex-terapeuta, ex-opiekun psychologiczny Arsenalu Londyn
Barbara Szerewiczowa (37, rus) - rozwódka, semi-alkoholiczka, choreograf od LA po Władywostok, dawni podopieczni: Santino (z Lysackiem/Kwan); Dayu&Yanan, Ilia Igłow +juniorzy (z ś.p. Wierchowieńskim)
Santino Haust (25, pl-fr-usa) - trener, specjalista techniczny, wicemistrz olimpijski (Dublin 2026), 2x mistrz świata (Montral '26, Wilno '27), dawny podopieczny Lysacka/Kwan, współpracownik Alexei'a Urmanowa; obiekt westchnień Lubej Romancewej; pourazowa niewydolność oddechowa, motocyklista
Paweł Żarski (45, pl) - trener juniorów, ojciec Katarzyny (wicemistrzyni świata w parach sportowych)
Sinead Kerr-Hobbs-Barfield (52, uk) - trenerka par; córki: Amanda (14), Carrie (18 ), Mary (16), Ether (16), mąż Chris Barfield, wdowa po Warrenie Hobbsie
Lara (van Amstel, 26, nl) i David (Shwartzmann, 25, il) - trenerzy juniorów
Kyoko
Anonimowy fizjoterapeuta z Finlandii
+stałe podopieczne (Daria, Mary, Ether, Carrie) - osiągnięcia (mś juniorów):
Carrie - 1. (Waszyngton '28 ) od 2029 z seniorami - miejsca pod koniec pierwszej dziesiątki
Daria - 6. (Waszyngton '28 ), 5. (Seul '29), 4. (Rejkiawik '30)
Mary - 7. (Waszyngton '28 ), brąz (Seul '29), brąz (Rejkiawik '30)
Ether - 14. (Waszyngton '28 ), 10. (Seul '29), 8. (Rejkiawik '30)
Amanda i Ethan - brąz (Rejkiawik 2030)
Goście i ich podopieczni
Nobunari Oda -> syn Nobuhito (psychika i technika) - obecny wicemistrz świata jr. - Rejkiawik '30, pod opieką sportową Daisuke Takahashi-sensei
Evan Lysacek -> Kanadyjskie pary sportowe Cathlyn Brooker & John Rise (jej kontuzja) oraz Audrey D'Arles & Louis Royan (choreografia), Abby Huntley (14, usa) - na doczepkę. + psycholog sportu Kathy (podejrzana o czary i bliskie kontakty z Puszenką)
Morozow -> Amerykanin i Włoszka (tancerze na lodzie z kontuzjami)
Brian Joubert (46, fr) -> Julien (19) -przeforsowanie, 3-lutz i 4-rittberger, sesje psychologiczne, Cody (5) -opieka Pawła Żarskiego, Gerard Preaubert (20) -pary sportowe z Ether Hobbs, podejście pierwsze
__
co jeszcze zmienić? dodać?
czyja kolej teraz?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Piscess dnia Sob 17:29, 09 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ghanima
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Sob 18:53, 09 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie nie brakuje niczego a kolej chyba jest Twoja, Zuza
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Piscess
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Sob 22:51, 09 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
To skopiuję to do pierwszego posta w tym temacie
Tymczasem w Archangielsku
__127__
-Czy może mu pani powiedzieć, że to źle na nią wpłynie, jeśli on sobie nie pójdzie, czy coś?
-Nie. Bo to nieprawda - odparła Pierieskiewia, na której naburmuszenie Briana Jouberta nie robiło żadnego wrażenia.
-Wszystko w porządku? - zapytał Tom, wchodząc do gabinetu.
-Jako trener Gerarda uważam, że nie powinien siedzieć przy jej łóżku, tylko spędzić czas pożytecznie na siłowni! Poza tym...
-Ciii... - przerwał mu doktor, bo zdało mu się, że usłyszał głosy dobiegające z pokoju, gdzie leżała przyniesiona przed godziną Ether. Mężczyźni zbliżyli się.
-Ale mnie przestraszyłaś, wariatko...
-Ja... nie wiem, co się... - jąkała się dziewczyna.
-Już dobrze - uśmiechnął się dwudziestolatek, sięgając do jej dłoni.
Ether wyobrażała sobie milion razy moment, w którym ich ręce się połączą. Ale nigdy nie było to w ambulatorium. Ale mimo tej niespodzianki, miała naprawdę dobre przeczucia.
~
-Ale numer z tym pięciolatkiem! - powiedział Sonny, wchodząc do swojej sypialni i od razu rzucając się na łóżko. W powietrzu wisiała zmiana pogody i dawały o sobie znać wszystkie potrzaskane dwa lata temu kości. Luba wmieszała dłoń w jego włosy.
-Ciekawy pomysł na separację - skomentowała. Santino spojrzał na nią ze zdumieniem.
-Na separację?
-No. Echa niosą, że państwo Joubert muszą trochę od siebie odpocząć - mrugnęła.
-Hmm... to może dlatego Julien był podejrzliwy. Sądzi, że nie przyjechał tu po to, żeby szlifować łyżwiarstwo, tylko po to, żeby jego rodzice mogli się namyślić nad rozwodem!
-Spałeś z lady Barfield? - zmierzyła go wzrokiem.
-A nawet jeśli, to co? - odbił piłeczkę. Nie przypominał sobie, żeby cokolwiek sobie obiecywali, gdy wyjeżdżał z Petersburga. Lubow uśmiechnęła się i wstała.
-Mylisz się.
-W czym? - zaciekawił się, opierając się na łokciu i ignorując trzask w barku.
-Bo kobieta, z którą Joubert jest w separacji, nie jest matką Juliena. Z nią rozwiódł się lata temu już.
-Spałaś z całym KGB? - zapytał, śmiejąc się i chwycił jej rękę. Luba wylądowała na łóżku tuż koło niego.
-A jeśli tak, to...
Nie zdążyła dokończyć, bo ich usta złączyły się w pocałunku.
-Czekaj - wyszeptała, lekko go odpychając.
-Co?
-Czy ty nie masz teraz jakiegoś tajnego treningu z Szerewiczową?
-A, mam. Ale nie idę...
-Czemu nie?
-Bo nie! Może... wolę zostać z tobą?
-Nie chcesz mówić to nie, ale nie gadaj takich bzdur - żachnęła się. Przejrzała jego kłamstwo na wylot. Nastrój prysł.
-Dobra, posłuchaj. Nie mogę z nią pracować, ok? Nie umiem. Bo ona coś, co jej solista zrobił sobie sam, wzięła całkowicie na siebie. A ja... - zawahał się.
-A ty miałeś wypadek, a mimo to usłyszałeś, że to wszystko twoja wina?
Przełknął. Od tamtego wieczoru, ile razy spojrzał na Barbarę, czuł taką porażającą mieszankę rozpaczy, wściekłości, podziwu i oddania, że już w ogóle nie był w stanie oddychać, jakby to wcześniej nie bywało trudne.
-Powiedziałeś jej to? - zapytała Luba po chwili ciszy.
-Chyba żartujesz!
-A chociaż to, że nie będziesz przychodził na treningi? - rozłożyła ręce, domagając się odpowiedzi.
-Nie. Ale...
Luba prychnęła, wymamrotała po rosyjsku coś, co mogło oznaczać tylko "mężczyźni" i wyszła, trzaskając drzwiami.
~
-No, tato, muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem...
-Cieszę się, że ci się podoba, Liza. Najlepiej zresztą, jak powiesz to Tomowi i Walentynie - powiedział wskazując na stolik ustawiony przy krawędzi tarasu - będzie im miło to słyszeć.
-Cześć, szefie - lekarz uśmiechnął się na widok Alexei'a i jego najstarszej latorośli.
-Liza, to jest pan i pani prezes - przedstawił Yagudin.
-Właśnie mówiłam tacie, jakie niesamowite wrażenie robi cały ten ośrodek. Czy wasze dzieci też jeżdżą na łyżwach? - zapytała.
-Eeee... - powiedział Tom.
-My nie mamy... dzieci - wyjaśniła Wal, czerwieniąc się.
-O. Aha...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ghanima
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Sob 23:49, 09 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
O! Pierieskiewia. Zapomniałam o niej. Trzeba ją uwzględnić w spisie postaci
Rozumiem, że fascynacja Ether Gerardem jest odwzajemniona Fajnie, tylko proszę nie róbmy ani z niego ani z niej osób wymagających hospitalizacji w zakładzie zamkniętym, jak to było z Nikitą, ok?
Jednej rzeczy nie załapałam. A mianowicie sugestii Lubej, że Sonny spał z Lucy. Ja wiem, że to żart itd, ale a propos czego? Tego, że Sonny wygłasza pseudopsychologiczne teorie na temat rodziny Joubertów?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Piscess
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Nie 0:05, 10 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
tak. w sensie ona żartuje z niego bo on za szybko przechodzi do "to wszystko wyjaśnia - teraz wiem dokładnie co czuje i co myśli ten facet, którego znam z widzenia" - zresztą, gdyby nie fakt, że Bri jest w 2030 małżeńskim weteranem, pewnie miałby dużo racji..
Poza tym Luba jest typową kobietą - niezobowiązująco sypiała z chłopczykiem w Pitrze, ale jednak zazdrosna i podejrzliwa pewnie chciałaby usłyszeć "nie, Luba, tylko ty, jedyna na zawsze" i może nie wybiera najlepszego momentu na taki żart, ale jej się ciśnie na usta. tymczasem... mężczyźni...
a część dotycząca Ether miała raczej sprowadzić ich na spokojne wody, bez widma kaftanu bezpieczeństwa
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Piscess dnia Nie 0:17, 10 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Valka
Administrator

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Nie 18:47, 10 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
__128__
Walentyna i Tom wymienili jeszcze z Lizą i Alexeiem kilka miłych uwag i uprzejmości na temat ośrodka, po czym pani prezes przeprosiła wszystkich, tłumacząc się nawałem obowiązków i wciąż lekko czerwona wyszła. Jak na autopilocie doszła do pokoju trenerów i przekonana, że nikogo nie ma środku, weszła, aby ochłonąć.
- Witam - rozległo się z kąta.
Barbara siedziała na sofie i piła świeżo zaparzoną herbatę. Walentyna aż podskoczyła, słysząc jej głos.
- Myślałam, że masz teraz ten supertajny trening z Santino?
- Jaki tam supertajny, skoro wszyscy już o nim wiedzą? - mruknęła znak parującego kubka. - Poza tym, jak widzisz Santino nie ma - dodała z lekką irytacją.
- Pewnie Luba go dorwała... Słyszałam od Toma, że spóźnił się na trening Darii wizytowany przez naszego pana i władcę chyba z tego samego powodu?
Barbara nie odpowiedziała. Upiła łyk gorącej herbaty i delikatnie odstawiła kubek na stół.
- Muszę pogadać z nią, żeby nie demoralizowała nam chłopaka, tylko zajęła się Kathy... - dokończyła pani prezes, podzielając irytację Barbary.
- Popieram. A ciebie właściwie co tu przygnało? Bo chyba nie "supertajny" trening?
- Ach, nic - Wal machnęła ręką, chociaż wciąż uwaga Lizy o dzieciach z Tomem roznosiła ją od środka.
- Nie chcesz mówić, to nie - Barbara wzruszyła ramionami i znów wzięła kubek do ręki.
- Liza pomyślała, że ja i Tom... że jesteśmy parą - wydusiła, nie mogąc wytrzymać. Barbara spojrzała na nią zupełnie spokojnie, znów upiła gorący łyk i powoli odstawiła kubek.
- Nie trzeba być geniuszem, żeby tak pomyśleć - skwitowała.
- Słucham??? - Walentyna wytrzeszczyła oczy z przerażeniem.
- Nie mam racji?
- NIE!!! Ja... Ja nie mam nic do Toma! To najlepszy przyjaciel i w ogle, ale ja nie chcę... Nie chcę nikogo mieć, rozumiesz!? - krzyknęła pani prezes. - W ogóle nie wiem, jak mogłaś tak pomyśleć!
- Ok, ok, przepraszam.
- Miałam już dwóch mężów i wystarczy! Nigdy! Z nikim! Nie będę! - wycedziła i wybiegła z pokoju trenerów czerwona jak burak.
- Swatka ze mnie kiepska - westchnęła Barbara do kubka. Kubek nie odpowiedział. Za to odpowiedziały drzwi, bo znów się otworzyły, a do pokoju weszłą Luba. Barbara podniosła brew w pełnym zdumieniu. Co jak co, ale Lubej prędzej spodziewała się w objęciach Sonnego, który właśnie robił sobie supertajne wagary.
- Widzę, że nie tylko ja myślę, to co myślę - rzekła zamiast "dzień dobry". - Wal było słychać od połowy korytarza.
- Przy niej i Tomie nawet transmisja obrad parlamentu to hardkorowy pornos - Barbara nie owijała w bawełnę. Starała się nie wtrącać w życie ich obojga, ale z drugiej strony w duchu kibicowała im gorąco, tym bardziej, że znała uczucia Toma.
- Żeby nie gorzej...
- Luba?
- Tak?
- Chciałaś mi coś powiedzieć o Sonnym?
- Yyy - dziennikarka zawahała się chwilę. Postanowiła, że nie będzie mówić o prawdziwym powodzie nieobecności Santino na treningu. Powinien zrobić to sam. - Nie... Tak... To znaczy trochę zabalowaliśmy u mnie, ale wiesz... faceci - westchnełą teatralnie, omijając prawdę, czyli to, że tak naprawdę tym razem do niczego nie doszło. - Widziałam Kathy niedaleko, chyba podsłuchiwała krzyki Walentyny i przyszłam ją ostrzec, żeby nie informowała całego ośrodka, jak cudownie jej bez Toma, ale zanim tu doszłam, wybiegła stąd jak burza.
- Kathy... No tak, powinnaś się nią zająć - powiedziała stanowczo choreografka.
- Spoko, rozpracuję ją.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ghanima
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Nie 22:22, 10 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Sorry, że ta część nie jest najlepsza
__129__
- Chris... - zaczęła Sinead
- Mhmm... - wymruczał, całując jej szyję
- Powinnam pójść do ambulatorium, sprawdzić jak się czuje Ether...
- Obawiam się, że w tej konkretnej sytuacji nie byłaby ci za to wdzięczna. - powiedział i zabrał się za rozpinanie wymyślnych guzików jej bluzki
- Jestem jej matką! - obruszyła się Sinead, ale nie próbowała go powstrzymywać, gdy dobrał się do zapięcia jej stanika.
- I jesteś wspaniałą matką. - zgodził się jej mąż - Ale, tylko się nie obraź, - zaznaczył - jestem stuprocentowo pewny, że w tej chwili Ether woli towarzystwo Gerry'ego niż twoje.
- Tylko się nie waż nazywać go Gerrym publicznie! - roześmiała się Sinead
- Czemu?
- Obrazi się.
- Nie powiesz mi chyba, że on woli jak mówią na niego Gerard? - Chris przerwał na moment mocowanie się guzikiem przy spodniach żony i spojrzał na nią z niedowierzaniem
- Obawiam się, że chyba jednak woli. - powiedziała nie przestając się śmiać
- Co za sztywniak!
- Z ciebie też był straszny sztywniak, kiedy się poznaliśmy, nie pamiętasz? - powiedziała Sinead i pocałowała go w usta
- Nie. - powiedział zdecydowanie Chris - Nie pamiętam.
~
(Następnego ranka) Mary, Carrie i Dasza siedziały na ławce w szatni i sznurowały łyżwy.
- Widziałyście go wczoraj? - zapytała Carrie z przejęciem
- Pytasz o Juliena? - zaciekawiła się Dasza
- To chyba jasne. - odparła Carrie takim tonem, jakby rozmawiała z kosmitką
- Taa... widziałyśmy. - odparła Rosjanka - Trudno go było NIE zauważyć... - mruknęła pod nosem
- Prawda, że jest niesamowity? - zachwycała się Carrie
- Eee... - zawahała się Daria - Miałam raczej na myśli to, że Julien jest nadętym bubkiem...
- Jest uroczy... - westchnęła po raz kolejny najstarsza z sióstr Hobbs, poprawiając niesforne sznurowadło
Dasza przewróciła oczami i spojrzała niepewnie na Mary, która od samego rana nie wypowiedziała ani jednego słowa. Teraz uśmiechnęła się do Rosjanki i szepnęła, tak by siostra jej nie usłyszała:
- Nie zwracaj na nią uwagi.
- A jak tam Ether? - zmieniła temat Daria
- Nic jej nie jest. - powiedziała Mary - W południe zemdleje znowu. - dodała, gdy Carrie wyszła z szatni zostawiając je same
- Skąd wiesz?
- Trening z Gerardem podejście drugie. - wyjaśniła zwięźle Mary
- Może tym razem da radę... - niepewnie wyraziła nadzieję Dasza
- Szczerze wątpię. - orzekła Mary tonem fachowca - Moja siostra ma świra na punkcie tego Francuza. Dostaje palpitacji serca, kiedy on znajduje się zbyt blisko... Prawdę mówiąc zupełnie nie wiem co ona w nim widzi. Przecież nawet nie jest przystojny... Wiesz... gdyby był na przykład mistrzem olimpijskim, albo chociaż świata, to by mogło rekompensować wiele, ale nie... on nawet nigdy nie wygrał mistrzostw Francji!
- Cóż... Ether nigdy nie wygrała mistrzostw Wielkiej Brytanii - zauważyła Dasza
- Bo zawsze przegrywała ze mną i z Carrie.
- Nieistotne.
- Może masz rację... ale to nie zmienia faktu, że moja siostra jest nienormalna... Zresztą. Obie są nienormalne. Żeby wzdychać do Francuzów!
- Rozumiem... a ty nie lubisz Francuzów jako takich... czy tylko tych dwóch konkretnych? - zaciekawiła się Dasza
- W ogóle uważam, że faceci są mocno przereklamowani. Zresztą, kto jak kto, ale ty powinnaś wiedzieć o tym najlepiej... przez tego całego Nikitę miałaś tylko same problemy. - powiedziała Mary i wstała z ławki - Ja już idę. - dodała wychodząc z szatni
Daria nie poruszyła się. Miała ochotę powiedzieć, wykrzyczeć na głos, że to co powiedziała Brytyjka nie było wcale prawdą, że Nikita wcale nie sprawiał jej wyłącznie problemów. Że było też dużo bardzo dobrych rzeczy. Że kiedy była z dala od rodziny, to on sprawiał, że przez cały czas czuła, że jest kochana. Chciała powiedzieć, że za nim tęskni i że tylko świadomość, że chłopak jest pod dobrą opieką w szpitalu, a nie zdany na łaskę ojca-sadysty, pozwalała jej skupić się na treningach i innych sprawach. Chciała to wszystko powiedzieć, ale nie potrafiła wydobyć z siebie głosu. Siedziała tylko bez ruchu, wpatrując się w uchylone drzwi, za którymi przed chwilą znikła Mary i tak znalazł ją Santino.
EDIT: Aha! Nie czujcie się zobowiązane do ciągnięcia wątku miłosnego Carrie i Juliena. Chciałam, żeby było po prostu tak, że Julien się Carrie podoba, ale nie jest to jakieś poważne zakochanie, a on ma ją zasadniczo gdzieś...
Wracam do wątku Nikity, bo nie chciałabym, żeby Dasza wyszła na nieczułą osobę. To, że zamknęłyśmy go w psychiatryku nie znaczy, że jego osoba została z jej życia wymazana.
I jeszcze taki drobiazg, Wal, zerknęłam sobie ostatnio na pierwsze części naszego opowiadania i w pierwszej napisanej przeze mnie (czyli w trzeciej) pojawia się wątek twojego ostatniego męża. (tego, który dla ciebie rozwiódł się z żoną) i ja tam mu dałam na imię Takeshi, a potem w twoich częściach pojawiają się imiona Juji i Keisuke. Może powinnam wobec tego tamtego Takeshiego zmienić, tylko nie wiem teraz na którego
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ghanima dnia Nie 22:40, 10 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Piscess
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Pon 1:18, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
__130__
Drzwi się otworzyły i obydwoje mieli na twarzach wyraz szczerego zdziwienia. On, bo Barbara otworzyła drzwi ze szczoteczką do zębów w ustach. A ona, bo stał przed nią Yagudin. A liczyła, że to może Sonny. ''Głupia'' - pomyślała.
-Cześć, myślałem, że pójdziemy razem na taflę... - zaczął pan prezes.
Barbara skinęła na niego i podążył za nią do łazienki.
-Daj mi 30 sekund i idziemy - powiedziała, gdy wypluła pianę. Nachyliła się nad umywalką, a gdy podniosła oczy, Yagudin przyglądał się słoiczkom stojącym na półce. Przeciwkonwulsyjne. Uspokajające. Nasenne. Czekała, co powie, nie odwracając wzroku.
-Słuchaj - przełknął - ja wiem, że miałaś problemy i że... Ale zatrudniłem cię jako choreografa i będę cię rozliczał z choreografii. Tylko z choreografii.
-To się świetnie składa, bo Evan chce ci dziś pokazać Audrey i Louisa - odparła - Chodźmy.
-Wiedziałaś, że znałem historię Ilii? - nie mógł się powstrzymać i zapytał, gdy czekali na windę.
-Gdybym myślała, że nic o tym nie wiesz, nie wyjeżdżałabym w ogóle z Kaliningradu. Ale jakieś półtorej roku temu spotkałam Tatianę Tarasową w Moskwie, była w jury na festiwalu domów kultury z odległych obwodów... Jeśli ona wiedziała, to i ty - uśmiechnęła się, bo prezes wyglądał dziwnie z taką dawką niepewności. Chociaż wtedy nie było jej do śmiechu. Tatiana złapała ją za kulisami i powiedziała tylko ''nie wiem, czy byłabym w stanie przejść przez to, przez co ty przeszłaś'', a ona płakała trzy dni prawie bez przerwy.
-Wiesz, o co mnie Sonny zapytał wczoraj? - zmienił temat.
''Czy może już nigdy ze mną więcej nie pracować?'' - pomyślała.
-Czy może zabrać Daszę na przejażdżkę swoim nowym motorem...
-Ho ho - skomentowała Barbara i ruszyła w stronę tafli.
~
-Kocham cię.
Barbara zaśmiała się. Evan, podobnie jak Yagudin, po raz pierwszy widział cały program dowolny Audrey i Louisa złożony i po wszystkich poprawkach. Najwidoczniej robił wrażenie. Prezes odkaszlnął.
-O jaaa... - skomentowała Dasza, która znalazła się przy bandzie z Sonnym i po chwili dodała coś, co zmroziło dorosłych - Jak on mógł cię zwolnić?
Uśmiech znikł z twarzy Lysacka jeszcze w tej samej sekundzie. Jakże łatwo byłoby zostawić teraz wszystko na barkach Alexei'a...
-Powiedzmy, że to był bardzo głupi zbieg bardzo niesprzyjających okoliczności - odparła Barbara - chodź na salę baletową, mała.
-Jak to? Idziecie na salę? - ten fakt wyrwał Alexei'a z rozmyślań na temat ich zamierzchłego konfliktu. Sonny również wyglądał na nieprzekonanego.
-No, przecież Santino ma teraz pierwszą sesję z Julienem. Co będziemy robić sztuczny tłum - mrugnęła.
-Dziś wieczorem, wieczór wspomnień w świetlicy na drugim piętrze! - ogłosiła, zanim odeszły.
-Nie mogę się doczekać - mruknęła Barbara - może jak to się wreszcie odbędzie to wrócisz do teraźniejszości...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Valka
Administrator

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Pon 19:32, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
__131__
- Mówię ci, że ten kabel ma iść do tego i wtedy odpali! - upierała się pani prezes.
- Tamten kabel jest do anteny, a ten do obrazu z laptopa! - upierał się pan doktor, a raczej jego pupa, bo tylko ją było widać spod niewielkiego stolika, na którym prężyła się ogromna plazma.
Tom i Walentyna zajęli się organizacją sprzętu na wieczorek wspomnień. Tom, który odkrył w sobie duszę McGyvera, a Walentyna jako nadworny koordynator, który doglądac najdroższego w osrodku sprzętu wręcz musi. Towarzyszyła im Kyoko, która stała obok obwieszona wszelkiego rodzaju kablami niczym choinka.
- Nie znasz się!
- Ja się nie znam?!
- Podaj mi tamtą wtyczkę!
- Kyoko, podaj tamtą wtyczkę!
Kyoko posłusznie odwinęła się z jakiegoś kabla, kolejnego, który plątał się po podłodze i podała go Walentynie, a ta podała go Tomowi. Po chwili plazma rozbłysnęła błękitnym światłem.
- Error - Walentyna rozłożyła ręce.
- Jakim cudem, powinno działać?! - wściekał się Tom i uderzył głową o spód blatu, próbując wydostać się spod stolika.
- Mówiłam, że to nie ten kabel - zachichotała.
Tom przeżuł jakieś soczyste słowo na temat złośliwości rzeczy martwych i ze złością ruszył w stronę drugiego stolika z laptopem. Pech chciał, że nurkując pod pierwszym stolikiem zaplątał stopy w instytucję kablownictwa pod sobą i zamiast zamaszystego kroku wpadł z impetem na Walentynę.
- Ekhm, sorry - wymamrotał, poprawiając jej bluzkę na ramionach po mocnym i niemal namiętnym uścisku.
Walentyna nic nie powiedziała, tylko posłałą mordercze spojrzenie swojej sekretarce, która próbowała ukryć uśmiech.
Po dłuższej chwili prby podłączenia wszystkich wtyczek i zsynchronizowania laptopa z plazmą, oba urządzenia ruszyły, a cała trójka krzyknęła triumfalnie nad zwycięstwem człowieka nad maszyną.
- Uff, nie daruję tego Darii! - jęknął lekarz, przeciągajać się i masując sobie głowę. - Przydałby mi się masaż, tylko kto zrobi go mnie?
- Na mnie nie patrz, ja nie potrafię! - od razu zaprotestowała pani prezes.
- To proste, nauczę cię. Możemy spróbować po tej całej imprezie.
- Nie ma mowy!
- Trudno, poproszę Piereskiewię - westchnął. - Mam nadzieję, że mnie nie zdemoluje. Co jeszcze mamy przygotować na ten wieczorek.
- Jedzenie.
- Catering będzie gotowy na godzinę rozpoczęcia, głównie napoje i przekąski - wyszczebiotała Kyoko.
- Świetnie - odpowiedzieli oboje prezesi.
Gdy cała trójka opuściła pomieszczenie z przygotowanym sprzętem, natknęli się na Kathy. Stała nieco oddalona od wejścia, przyczajona niczym kocur.
- Słyszałam, ze dzisiaj jest ten... wieczór wspomnień - rzekła nieco ironicznie. - Chętnie na niego wpadnę.
- A czy ma pani zaproszenie od Darii? - spytał Tom.
- Podobno wszyscy są zaproszeni! - odparła.
- Nie, tylko ci, któzy mają zaproszenie od Darii, dostała je pani?
Walentyna odwróciła się i zagryzła zęby na zaciśniętej dłoni, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Tom ewidentnie robił sobie jaja. Kathy nic nie powieziała, tylko naburmuszona jak chmura gradowa oddaliła się wgłąb korytarza, a Walentyna i Kyoko roześmiały się.
- Tom, jesteś moim bohaterem, uwielbiam cię!
- Zapamiętam to sobie! - uśmiechnął się tajemniczo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ghanima
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Pon 20:18, 11 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
__132__
Daria uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze w sali baletowej. Stojąca za nią Barbara dostrzegła tę zmianę wyrazu twarzy podopiecznej, więc spytała:
- Co ci tak wesoło?
- Bez specjalnego powodu. - odparła dziewczyna - Po prostu myślę sobie, że mam szczęście, że mam takiego trenera jak Sonny.
- Nie da się ukryć, że jest świetny w tym co robi. - przyznała jej rację Barbara
- Och, nie chodzi mi o to, że jest świetny w tym co robi, chociaż to oczywiście prawda. W ogóle wszyscy jesteście świetni w tym, co robicie. Chodzi mi o to, że Sonny jest nie tylko trenerem, ale też przyjacielem i on wszystko rozumie. - wyjaśniła
- Co takiego rozumie? - spytała Barbara, a Dasza odparła:
- No przecież mówię, że wszystko.
Barbara tylko się uśmiechnęła
- Słyszałam, że jeździłaś z nim na motorze. - powiedziała po krótkiej przerwie
- Skąd...?
- Twój ojciec mi powiedział.
- A on skąd wie?
- Sonny spytał go o pozwolenie.
- Aha
- Wracaj do ćwiczeń
~
Lucy zerknęła na zegarek. Dasza się spóźniała, choć nie zdarzyło jej się to nigdy wcześniej. Pani psycholog już zaczęła się zastanawiać, czy zaplanowany na dwudziestą wieczorek wspomnień, nie przesłonił dziewczynie planu dnia, kiedy wreszcie się zjawiła. Było piętnaście minut po czasie.
- Przepraszam! - zawołała od progu, zanim jeszcze Barfield zdążyła otworzyć usta, by ją zganić
- Coś się stało?
- Nic takiego. - powiedziała dziewczyna - Zastanawiałam się tylko nad jedną rzeczą...
- Jaką?
- W przyszłym tygodniu... - zaczęła powoli - ...Nikita ma urodziny i... ja... - zawahała się na moment - Ja chciałabym go odwiedzić.
- Nie wiem czy to możliwe. - odparła smutno Lucy
- Dlaczego miałoby nie być możliwe?
- Musiałby zgodzić się na to psychiatra Nikity, bo być może na tym etapie leczenia odwiedziny są niewskazane... i... musieliby zgodzić się na to twoi rodzice, bo jesteś nieletnia, a szpital psychiatryczny to nie jest przyjemne miejsce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Valka
Administrator

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Wto 14:50, 12 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Aaa, zapomniałam napisać o tym Takeshim... no cóż, to może być jeden z byłych Walentyny, któryś się dla niej rozwiódł, tylko teraz zapomniałam który xD. Skleroza nie boli, o dwóch mężów za dużo LOL .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ghanima
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Wto 22:47, 12 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Daj znać jak sobie przypomnisz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Piscess
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Śro 21:46, 13 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ja bym powiedziała, że ten rozwodnik to Yuji Tana... tfu! Nakamura - ten drugi mąż, starszy od Wal. Piłkarz pewnie był niezaobrączkowany
Sorry za kolejną porcję smutów, ale chyba wszyscy już sobie prawie wszystko wyjaśnili, więc się będę mogła skupić na jakichś lepszych tematach. Wieczorek wspomnień ogólnie trwa i można dopisywać swoje relacje
__133__
Był rok 2007 i szalone fanki na trybunach Torwaru wymachiwały francuską flagą. Brian Joubert rozpoczął program, w momencie w którym wylądował czyściutko potrójnego lutza, jego syn przewrócił oczami. Kiedy młody Daisuke zdobywał brąz w Vancouver, jego starszy odpowiednik bezskutecznie próbował złowić wzrok Walentyny. Ale pani prezes strategicznie spóźniła się na wieczorek wspomnień, żeby wybrać sobie miejsce jak najdalej od niego. Podopieczni złotego medalisty na tej imprezie prześcigali się w wygłupach, gwiżdżąc, tupiąc i bijąc brawo, ale surowy amerykański trener tym razem tylko się uśmiechnął. Tatiana przytuliła się do Alexei'a, gdy oglądali powtórki z Salt Lake City i Turynu. Stare dobre czasy, Tarasowa za bandą i błyski fleszy.
W kieszeni Lucy Barfield bezdźwięcznie odezwał się telefon. Carl Green oddzwaniał, prawdopodobnie z informacjami na temat Nikity. Prześlizgnęła się pod ścianą i wyszła z pomieszczenia.
Santino ukrył twarz w dłoniach, gdy na ekranie pojawiła się jego piętnastoletnia wersja. Luba śmiała się na głos, Evan i Barbara wymienili spojrzenia. Na mistrzostwach świata juniorów 2020 obydwoje byli młodzi i czarnowłosi.
-Myślę że za te 4 minuty zostaniesz jutro 2 godziny dłużej na siłowni - zażartował, nachylając się do Daszy, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Cicho, teraz Sinead i John - upomniała go i odwróciła się z powrotem w stronę sprzętu. Córki Sinead zachichotały, nikt nie zauważył, że jeszcze jedna osoba opuściła salę projekcyjną.
-Co się stało? - zapytała Lucy wracająca do pokoju po krótkiej rozmowie na widok Barbary, zmierzającej w przeciwnym kierunku. Trenerka zatrzymała się, ale nie odpowiedziała.
-Ilia?... - zapytała pani psycholog łagodnie.
-Nie - wyszeptała - Sonny...
-Sonny? - zaciekawiła się.
-Dasza wybrała mistrzostwa z roku, w którym byłam na stażu u Evana. Sonny zdobył srebrny medal na mistrzostwach juniorów... I on... kończy program, wpada mi w ramiona, a mnie... pęka serce... - Lucy pozwoliła jej złapać oddech, licząc że niedługo Barbara wszystko jej wyjaśni - Bo wiem, że już nigdy... Ech, nieważne.
-Ważne! - zaprotestowała pani psycholog - Jeśli naprawdę myślisz, że już nigdy nie będziesz w stanie pracować z Sonnym...
-Lucy, chodzi o to, że odkąd Santino dowiedział się o Ilii, nie trenujemy, nie rozmawiamy, nie patrzy mi nawet w oczy... I kto może go winić? Tyle pisano o moich bliskich relacjach z Ilią, którego media kreowały na sierotę, który uciekł z domu do Władywostoku, a tymczasem... nikt nie wiedział, co się działo w jego głowie... próbował...
-Chyba nie sądzisz, że Sonny się ciebie boi?... Posłuchaj, chciałabym, jeśli możesz, żebyś opowiedziała mi o tym, co się stało w Paryżu, bo wydaje mi się...
-Ale zrozum! Nieważne, co JA czuję. Nieważne, co JA myślę. Dla wszystkich dookoła jestem trenerką, której solista chciał się zabić. Nigdy nie powinnam była wracać... - powiedziała, wymijając ją.
-Dokąd idziesz?
-Muszę zapalić...
-Pójdę z tobą!
-Ja pójdę - usłyszały. Lucy zmierzyła wzrokiem zarówno Barbarę, jak i Santino i błyskawicznie podjęła decyzję, ustępując chłopakowi z drogi. Para trenerska znikła w przejściu na taras.
-Nienawidzę go - powiedział Sonny nie swoim głosem, gdy wyszli na powietrze - Nienawidzę go za to, co ci zrobił. Nie mogę znieść myśli, że tyle lat był wszystkim, do czego chciałem dążyć...
-Nie... - jęknęła Barbara, zorientowawszy się, że Sonny mówi o Ilii.
-Zasługujesz na silniejszego podopiecznego. Silniejszego niż on. I zamierzam być silny, mimo wszystko. Będę skakał poczwórne... - mówił, zbliżając się. Barbara uśmiechnęła się przez łzy.
-Ale Sonny... ty nie jesteś moim podopiecznym. Jesteś moim współpracownikiem. Jesteś trenerem Daszy. Nie będę ci mówić, co masz robić. Jesteś ekspertem. Ufam ci.
-Ja też ci ufam.
Przytulili się. Sonny pierwszy raz w życiu poczuł, że brak tchu może być naprawdę przyjemnym uczuciem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Valka
Administrator

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Sob 22:53, 16 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
__134__
W trakcie wieczorku zarządzono przerwę na poczęstunek i omówienie wrażeń po pierwszej czesci filmów. Daisuke podszedł do Walentyny i zwrócił się do niej po japońsku.
- Możemy pogadać? Nie jesteś teraz zajęta - rzekł zanim spróbowała mu wmówić, że własnie musi sprawdzić kable plazmy. Zamiast tego niechętnie skinęła głową, żeby kontynuował.
- Wiesz, ze niedługo kończy się kontrakt Nobu i wracamy do Japonii...
- Wiem - odpowiedziała sucho.
Tom, stojący nieopodal wyciągnał szyję i próbował coś podsłuchać, ale nic nie rozumiał. Próbował więc wyczytać z reakcji twarzy Walentyny, czy nie powienien za chwilę wkroczyć niczym rycerz na białym koniu i uwolnić ją od Japończyka.
- Ostatnio w ogóle nie rozmawialiśmy... - kontynuował Daisuke.
Walentyna milczała patrząc w niesamowicie ciekawą zawartość swojej filiżanki herbaty.
- Wal, spójrz na mnie.
Pani prezes niechętnie podniosła wzrok i spojrzała w czarne oczy Takahashiego.
- Nie chcę, żeby to kończyło się w taki sposób...
- Dai-chan...
- Wiem, jestem strasznym skurwysynem, ale wiedz, że... naprawdę cię kocham. Nie musisz się mnie obawiać, nie zamierzam cię więcej nachodzić, chcę tylko, żebyś wiedziała, że jeśli będziesz kiedykolwiek czegoś potrzebowała, to wiesz gdzie mnie znaleźć.
Walentyna tylko skinęła głową. Z jednej strony poczuła ulgę. Wiedziała, ze to jest pożegnanie i mimo deklaracji o pomocy w razie potrzeby, nie będzie jej szukała u Daisuke. Z drugiej strony mimo wszystko lubiła go. Nie kochała, ale lubiła i nie mogła przeciez wymazać z pamięci tego, co ich łączyło.
- Dzięki Dai-chan... Jesteś super facetem, ale nie dla mnie. Bądź taki dla swojej żony - uśmiechnęła się.
Tom z lekkim zdumieniem obserwował uśmiechy na twarzy obojga, ale po krótkiej chwili Walentyna wyszła, ocierając oczy. Rozejrzął się dookoła, wszyscy bawili się w najlepsze, śmiejąc się ze starcyh występów. Nie znalazł wzrokiem Barbary. Na pewno dała by mu szturchańca, żeby szedł za nią.
Znalazł ją na tarasie. Nie słyszała, jak stanał w drzwiach. Płakała. Podszedł i objął ją od tyłu.
- Chcę być sama - powiedziała cicho przez łzy.
- Nie chcesz - odpowiedział spokojnie.
- Zawsze będę sama.
- Nie będziesz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ghanima
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Pon 17:11, 18 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
__135__
- Przykro mi, Dasza. - powiedziała Lucy, gdy dziewczyna podeszła do niej w przerwie seansu i zapytała, co rekomenduje doktor Green. - Carl uważa, że Nikita nie powinien się teraz z nikim widzieć.
- Ale dlaczego? - marudziła dziewczyna
- Dlatego, że to mogłoby zepsuć postępy w terapii. - wyjaśniła pani psycholog i odciągnąwszy Darię na bok zaczęła jej szeptem tłumaczyć - Nikt w tej chwili nie jest w stanie przewidzieć, jak Nikita by na ciebie zareagował. On ma zaburzenie osobowości wielorakiej, to znaczy, że funkcjonuje tak jakby w jego ciele mieszkało kilka zupełnie różnych osób. Carl mówi, że na razie zidentyfikowali dwie odrębne osobowości, które na zmianę przejmują kontrolę nad Nikitą. Jedna z nich jest zupełnie niegroźna. To jest ten Nikita, który bardzo cię kocha, który gra w hokeja i który nigdy nie skrzywdziłby muchy. Ale gdzieś w środku jest też osobowość. którą Nikita wytworzył w sobie w reakcji na to jak traktował go ojciec. Ta osobowość jest mściwa, zazdrosna i okrutna. Widząc zagrożenie, nawet zupełnie irracjonalne, przystępuje do ataku, bo boi się ponownego zranienia. To z jej powodu Nikita straszył Nobuhito, a później niczego nie pamiętał. Bo widzisz, kiedy alternatywna osobowość przejmuje kontrolę nad ciałem chorej osoby, nie pamięta tego co robiła ta druga i odwrotnie.
- To brzmi jak scenariusz jakiegoś kiepskiego horroru. - powiedziała Dasza - Coś jak Jenkyll i Hyde...
- Wiem. Ale to niestety prawda. Tak właśnie to działa. - odparła Lucy - Nikita na razie jest w bezpiecznym miejscu, otoczony opieką lekarzy i odkąd tam trafił, tylko raz przejęła nad nim kontrolę ta druga, niebezpieczna osobowość. Nie wiadomo, kim stałby się w twojej obecności.
- Ale przecież on nie będzie wiecznie zamknięty w szpitalu... przecież kiedyś stamtąd wyjdzie, a w życiu jest różnie i w ogóle...
- Dlatego wszystko trzeba stopniować. - odparła Lucy - Spotkanie w tym momencie byłoby niewłaściwe, ale Carl pozwoli wam porozmawiać przez telefon.
Oczy Darii zalśniły.
- Naprawdę? - spytała
- Tak. - uśmiechnęła się Lucy
- Lepsze to niż nic. - dziewczyna odpowiedziała uśmiechem
W tym momencie podszedł do nich Alexei.
- O czym tak szepczecie? - zapytał wesoło
- O niczym szczególnym. - powiedziała Dasza - To co? - zmieniła nagle temat - Wszyscy już rozprostowali nogi i możemy usiąść i oglądać dalej? - zapytała
- Zdaje się, że tak. - odparł jej ojciec, a kiedy dziewczyna odeszła, by zakrzątnąć się wokół sprzętu, zwrócił się do pani psycholog - O co chodzi?
- Ja nie mogę ci powiedzieć. - zasłoniła się tajemnicą zawodową - Ale jestem pewna, że Dasza powie ci sama.
Yagudin nie wyglądał na przekonanego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Piscess
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Wto 20:38, 19 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Zostaję na wieczorku, bo nie wiem, jakie macie plany. Dlatego tak mało w tym akcji...
__136__
Luba drgnęła, gdy zauważyła, że koszulka Sonny'ego na wysokości obojczyków była przybrudzona lekko czymś, co nie mogło być niczym innym niż tusz do rzęs. Jednak jedno spojrzenie na Barbarę, uspokoiło ją. Na ekranie przesuwały się nieruchome jeszcze zdjęcia Ilii Igłowa, zapowiadające kilka z jego programów. Na jednym ze zdjęć był z Barbarą. Wychodzili właśnie z moskiewskiej opery, obydwoje niezwykle eleganccy. Uśmiechnęła się, pamiętając jak bardzo Ilia kreował się w mediach. Te smokingi, słynne cytaty, Tom Cruise, mistrzowska mitologia, wyrafinowana dyplomacja...
Pól metra dalej córki Yagudina rozmawiały właśnie o nim.
-Hmm.. same mistrzostwa? Mogłaś wrzucić więcej wypowiedzi w mediach - zauważyła Liza.
-Nie, bo rosyjskie media go w ogóle nie lubiły i nikt o nim nie pisał! - broniła się młodsza.
-Ciężko mi w to uwierzyć, pamiętając, że jego ojciec jest szefem publicznej telewizji w Rosji od piętnastu lat - prychnęła.
-Zawsze musisz wszystko lepiej wiedzieć! - żachnęła się Dasza, jakby zapominając na chwilę, że Ilia Igłow, solista zeszłego zdecydowanie pokolenia sportowców, był ulubionym łyżwiarzem właśnie jej siostry - On uciekł z Moskwy do Władywostoku, żeby trenować z Barbarą! Poza tym przeszkadzasz!
-Dobrze już, to twój wieczorek, maluchu - uśmiechnęła się.
-Nienawidzę, jak tak do mnie mówisz...
-To co, maluchu? Chyba wszyscy wrócili. Możemy zaczynać?
-Soooonny!!!
-A gdzie Tom i Walentyna? - zaciekawił się szef wszystkich szefów.
-Pewnie zaraz wrócą, nie traćmy czasu - powiedziała Lucy.
Przyciemniono światła i rozbrzmiała muzyka do animacji ''Kung Fu Panda''.
-Wszystko w porządku, Barbaro Władimirowno? - zaniepokoił się Paweł Żarski.
-Wzru.. wzruszyłam się tylko - skłamała po cichu, ocierając łzy.
-Ta choreografia jest naprawdę niesamowita - skomentował, spoglądając na solistę, który na gali mistrzów łyżwiarstwa udawał mistrza karate.
-A, dziękuję. Mój mąż ją układał - odparła na jego komplement, wprawiając polskiego trenera w niemałe zakłopotanie - Były mąż - poprawiła się.
-Jej mąż jest z KGB - szepnął konspiracyjnie Santino, nachylając się do trenerów i mrugając znacząco. Barbara szturchnęła go łokciem. Ale uśmiechnęła się, a o to chłopakowi głównie chodziło. Luba przysłuchiwała się tej rozmowie. Ilość uwagi, jaką Sonny przeznaczał na Barbarę zaczynał ją trochę irytować, mimo że starała sobie wytłumaczyć ich bliskie relacje na wszystkie możliwe sposoby. Ale dopiero w tej sekundzie poczuła się naprawdę zaciekawiona...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Piscess dnia Wto 20:42, 19 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Valka
Administrator

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Śro 20:03, 20 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
__137__
- Nie było cię wczoraj na drugiej części wieczorku - stwierdziała Barbara, zwracajać się do Toma podczas śniadania.
- Nie było - przytaknął.
- Walentyny też nie... - dodała patrząc z uprzejmym zaciekawieniem.
Tom w milczeniu przełknął kęs kanapki z łososiem i warzywami, ale z jego miny trenerka mogła się domyślić, że "nie ma o czym mówić".
- Martwię się o nią... Jest kompletnie rozbita. Jako prezes trzyma fason i pracuje za dwóch... Przepracowuje się - westchnął.
- A więc działaj, panie doktorze! - odpowiedziała Barbara lekko się uśmiechając.
- Staram się, ale... nie w tym rzecz... Ona chce tego. Chce pracować, kosztem siebie... Jakby praca pozwalała jej zapomnieć... o wszystkim - rzekł smutno.
- No to tym bardziej powinieneś postarać się odwrócić jej uwagę od złych wspomnień.
- Barbaro - Tom spojrzał jej w oczy. - Wiem, co myślisz, ale ja nie mam szans. Ona żyje przeszłością. Śmiercią Keisuke i Yujiego. I przez to boi się przyszłości. Chcę... Chcę być przy niej, ale... nie mogę!
- To wymaga ogromnej cierpliwości - powiedziałą trenerka spuszcząc wzrok na swój telarz, chociaż wcale na niego nie patrzyła. - Ale nie rezygnuj, bo oboje będziecie cierpieć.
Tom w myślach przyznał rację Barbarze.
~
- Cześć Lucy, jest może Chris?
- Chris? - spytała pani psycholog, upeniajac się, że pani prezes na pewno chodzi o jej brata, a nie o nią. - Chyba jest na lodowisku, ogląda trening dziewczyn, a może ja w czymś mogę pomóc?
- Nie, raczej nie - Walentyna machnęłą ręką. - Potrzebują porady prawnej.
~
- Teoretycznie sprawa jest prosta, testamtent był, sporządzony przy świadkach i z zachowaniem wszystkich potrzebnych procedur i nie masz sie czego obawiać, ale...
- No właśnie "ale"! Ona podważa ten testament! Że zmusiłam Yujiego, do podpisania go, że nie był w pełni świadomy tego, co robi, świadkowie byli podstawieni, a notariuszowi... lepiej nie mówić - Walentyna prychnęła.
- Co z notariuszem? - spytał Chris.
- Że się z nim puściłam! - wycedziła przez zęby. - W ogóle, jak ona... jak ona śmie! Po tylu latach!
Pani prezes zaczęła krążyć po ostadnim rzędzie krzesełęk na trybunach jak dziki zwierz w klatce, wczepiajac paznokcie we włosy i oddychajac ciężko.
- Pewnie zorientowała się, że ośrodek przynosi duże zyski, a że został postawiony za majątek jej byłego męża, to chce coś dla siebie. Zwyczajne pretensje zdradzonej kobiety, która leci na kasę - Chris rozłożył ręce. Sprawa wydawała się jasna, jak wiele podobnych spraw w sądzie.
- Przepraszam bardzo, ja go do zdrady nie namawiałam! Nie jestem jakąś ździrą!
- Wal, nie denerwuj się, wiem, że jesteś dobrą kobietą. To ex-żona Yujiego była zołzą.
- Dokładnie... Nie dawała mu żyć i ciągle chciała pieniędzy. Głupia, pusta, farbowana nierobka, która doi dobrego faceta, jak krowę - Wal kopnęła krzesełko w złości. - Pewnie skończył jej się zapas kremów przeciwzmarszczkowych na to jej pomarszczone dupsko... bo na twarz już za późno. Albo na implant mózgu, bo go nie ma.
- Tylko nie demoluj ośrodka - Chris mimowolnie się uśmiechnął. - Jeśli pozwolisz, zajmę się tą sprawą. Zobaczysz, wygramy. Testament był w st procentach prawidłowy, ona nie ma zadnego prawa cię niczego pozbawić.
- Wiesz, nie chodzi mi o pieniądze, bo nawet jeśli Yuji nic jej nie zapisał, to mogłabym się podzielić. Gdyby nie była taką szmatą i nie niszczyła mu życia! Zanim się z nią rozwiódł, był wrakiem człowieka! To ona go wykończyła, a gdy ożenił się ze mną, było już za późno, żeby całkowicie odbudować jego zdrowie - zacisnęła pięści. - Gdy wreszcie byliśmy razem nie raz zatruwała nam życie, w mediach kreowała się na biedną porzuconą, a w rzeczywstości była żmiją! A teraz ma czelność żądać pieniędzy! - uderzyła wścianę, ale natychmiast tego pożałowała, bo aż chrupnęło, a na kostkach natychmiast pojawiła się opuchlizna.
- Wal, mówię ci: nic się nie mart, zajmę się tym. A ty idź do Toma, bo to nie wygląda najlepiej - powiedził Chris i odprowadził panią prezes do wyjścia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ghanima
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Nie 21:12, 24 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
__138__
Było bardzo pogodne przedpołudnie. Ether, Gerard, Amanda i Ethan, chcąc zażyć nieco świeżego powietrza, spacerowali po terenie ośrodka.
- Wiesz, - Francuz zwrócił się do Ethana nienaganną angielszczyzną - jak zobaczyłem cię po raz pierwszy, myślałem, że jesteś rodzonym bratem Ether i Mary. - powiedział - Jesteście do siebie tak podobni, że brałem was za trojaczki... dopiero jak zobaczyłem inne nazwisko na listach startowych zrozumiałem, że to nie tak.
Ethan nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć mruknął:
- Jestem od dziewczyn o cały miesiąc starszy.
Przez chwilę nikt się nie odzywał. Wreszcie Amanda przerwała ciszę:
- Wiecie już do jakiej muzyki chcielibyście pojechać swoje programy? - zapytała
- Mandy... - Ether spojrzała na siostrę z politowaniem - Przecież my dopiero zaczynamy razem trenować... i w tym sezonie raczej nie ma mowy o startach...
- Czemu nie? - zdziwiła się czternastolatka - Widzieliśmy wasz wczorajszy trening i uważamy, że świetnie do siebie pasujecie, prawda Ethan? - tu znacząco szturchnęła swego kuzyna w bok
- Ta... tak. - Ethan prawie się zakrztusił kawałkiem rogalika, który właśnie konsumował - Pasujecie do siebie idealnie.
- Dzięki. - uśmiechnął się Gerard. - Też uważam, że będzie nam się doskonale razem pracowało...
- ...Ale wiecie, - Ether weszła mu w słowo - że pary sportowe to nie to samo co tańce... Jest cała masa elementów, których musimy się nauczyć właściwie od zera... skoki wyrzucane na przykład... żeby to opanować nie wystarczy kilka treningów...
- Sugerujesz, że żeby być dobrą parą taneczną wystarczy kilka treningów? - obruszyła się Amanda - Przecież doskonale wiesz, że tak nie jest!
- Tego nie powiedziałam... - próbowała bronić się Ether, ale właściwie nie wiedziała co powiedzieć
- Chodziło jej o to, że chyba łatwiej jest połączyć dwójkę przyzwoitych solistów w parę taneczną niż w parę sportową. - wyjaśnił za nią Praubert, a ona tylko pokiwała głową
- Może macie rację. - zgodziła się Amanda, choć słychać było, że nie jest do końca przekonana - Ale nie ważcie się lekceważyć tańców na lodzie tylko dlatego, że potraficie skakać potrójne skoki!
- Nikt tutaj niczego ani nikogo nie lekceważy. - uśmiechnął się Gerard, a Ethan ni stąd ni zowąd wybuchnął śmiechem
- Wiecie co dziewczyny, powinnyście same siebie posłuchać... normalnie ubaw po pachy!
Przez dłuższą chwilę nikt nic nie mówił, aż wreszcie ponownie odezwała się Amanda:
- A... zastanawialiście się już, oczywiście zakładając, że wam się uda zgrać, że nauczycie się tych wszystkich trudnych, parowych elementów, który kraj będziecie reprezentować?
- Oczywiście Wielką Brytanię. - powiedział bez cienia wahania Gerard
Pozostała trójka spojrzała na niego ze zdumieniem, bo nikt nie spodziewał się po nim takiej deklaracji.
- Wybór jest prosty - powiedział zauważywszy ich zdumienie - We Francji byłoby nam się bardzo ciężko przebić. Minęłyby lata zanim dostalibyśmy się do reprezentacji. Nawet jeżeli okazałoby się, że idzie nam naprawdę świetnie, to we Francji jest z tuzin par o wiele bardziej doświadczonych i znanych na arenie międzynarodowej. U was są tylko Julie Knock i Arthur Thorn, którzy są oczywiście świetni, ale jedyni, więc z jednej strony jako medaliści mistrzostw Europy i świata zapewniają miejsce na te zawody dla jeszcze jednej pary, a z drugiej nie ma na to miejsce kandydatów. To idealna sytuacja by zaistnieć. A ja szczerze mówiąc mam już dość bycia tym "pierwszym, który się nie załapał do reprezentacji". Dlatego zmieniam konkurencję i jeżeli starty na mistrzostwach Europy czy świata wymagają bym został Brytyjczykiem, to jest to stosunkowo niewysoka cena.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Piscess
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: ul. Możajska
|
Wysłany: Pon 0:29, 25 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Pozwolicie, że zaproponuję jakieś rozwiązanie ''sprawy Kathy''? Ogólnie nie musi się to tak rozegrać, ani nie musi to być permanentne rozwiązanie, ale przynajmniej Luba nie jest tam na darmo Przepraszam, że takie długie...
__139__
-Pchnij! Przejdź! Trzy, cztery!... Łokieć, przeskok, obrót! - głos Barbary prowadził Daszę przez ścieżkę kroków po kole.
-Widzę, że zdecydowaliście się jednak na tego ''Kill Billa'' - zauważył lekko zdyszany Sonny, który pojawił się przy bandzie.
-Pan prezes dał się przekonać - choreograf spojrzał na Alexei'a.
-A ty, chłopcze, znowu się spóźniłeś - zauważył. ''Chłopiec'' zmieszał się. Tym razem wina nie leżała po jego stronie tylko po stronie Juliena, który zagadał go na śniadaniu.
-To się więcej nie powtórzy...
-Mam nadzieję, bo inaczej trzeba będzie odesłać Lubą Sergiejewnę do Pitra - Yagudin mrugnął, ale żartował tylko w połowie.
-A właśnie, kazała przekazać, że po obiedzie chce nam coś ważnego zakomunikować na temat tego, co jej tutaj powierzono...
-Świetnie, w takim razie dam wszystkim znać, że spotykamy się w konferencyjnej - ucieszył się. Barbara już dawno odeszła od nich, bo paplanina mężczyzn wyrywała ją z twórczego szału. Dasza szybko przyswajała wszystkie nowe elementy.
~
-Kto jest przyczyną upadku kobiety? - Lubow uśmiechnęła się i spojrzała na zebranych: Walentynę, Toma, Lucy, Chrisa, Barbarę, Alexei'a i Sonny'ego - Mężczyzna...
-Eee, Luba... - zaczął Sonny.
-Już wyjaśniam! Chodzi o to, że jeśli Kathy chce doprowadzić do jakiejkolwiek kompromitacji Lucy - spojrzała na nią - to będzie to przez ojca jej dziecka. Z drugiej strony to zagrożenie dotyczy również Walentyny, bo Pluszenko już raz nazwał ją publicznie czarną wdową...
Tom zagryzł zęby, chciał wtrącić się i nauczyć tą dziennikarkę trochę subtelności. Ale na razie pozwolił jej mówić.
-No dobrze, to wiemy, ale zdradź wreszcie jak można tego uniknąć - Alexei uniósł brwi.
-Można ją wysłać na poszukiwanie sensacji, której nie ma. Jednym słowem puścimy ją w pogoń za historią, która po pierwsze odwróci jej uwagę do Lucy, a po drugie: gdy okaże się całkiem nieprawdziwa, dostatecznie ją skompromituje. Temat seksualnych sensacji jest drażliwy w obozie Lysacka - spojrzała na Barbarę, która kiwnęła głową - więc mamy gwarancję sukcesu.
-Ale skąd wiemy, że Kathy na to poleci? - zainteresowała się Walentyna, myśląc o złych wieściach, które ostatnio do niej dotarły. Gdyby udało się skutecznie uciszyć Kathy lub odwrócić jej uwagę od procesu, który ją czeka...
-Właśnie dlatego - odrzekła enigmatycznie Luba - to zaskoczy na pewno, bo jest w tym samym klimacie, co jej dotychczasowe rewelacje. I być może Kathy będzie chciała zbadać, czy w tym ośrodku nie pracują... - zawiesiła głos - same czarne wdowy?
-Co? - krzyknęły naraz przynajmniej dwie osoby.
Kathy uspokoiła ich gestem ręki i zbliżyła się do Barbary.
-Babs, gdzie jest Roman Władimirowicz Szerewiczow? - zapytała poważnie. Trenerka uśmiechnęła się, powoli rozumiejąc jej plan.
-Nie wiem - przyznała.
-Można się z nim skontaktować? Ktoś wie, gdzie on bywa? Kiedy go ostatnio widziano? - pytała dalej.
-Nikt go nie widział. Nikt nie wie, gdzie on jest - popatrzyła prosto w błękitne tęczówki Lubej.
-Zabiłaś go? - oskarżyła ją.
-Luba! - krzyknął Sonny.
-Tak! - Barbara roześmiała się - Ale serio myślisz, że to zadziała?
-Hej, przepraszam, ale ja tu czegoś nie rozumiem... - powiedział Chris.
-Mój mąż - Barbara zwróciła się do zebranych - Były mąż - poprawiła się - Zniknął lata temu... Kiedy się rozwiedliśmy, ja wyjechałam do Stanów...
-Do Bellmayera! - wtrąciła Luba sensacyjnie, jakby podkreślając to, że Barbara odeszła do innego mężczyzny.
-Właśnie. Ale ja Romana nie zostawiłam dla niego - sprostowała, mimo że zapowiadało się, że w gazetach właśnie tak to się pojawi - On wyjechał do Chin, zaszył się w jakichś wioskach. Już w szkole był mistrzem kung fu, zen i tai chi. Nie mógł znieść Moskwy, ja zresztą też nie...
(Czyli jednak nie KGB... - pomyślał Sonny)
-Jednym słowem nie da się dowieść, że on w ogóle żyje? - ciągnęła Luba.
-No nie da... Ale chyba od tego daleka droga, żeby dowieść, że NIE żyje, a co dopiero że został zamordowany...
-A co dopiero, że przez ciebie - wtrącił Alexei.
-To już zostawimy Kathy!
Wszyscy popatrzyli po sobie. Był to jakiś plan, ale wydawał się mocno ryzykowny.
-Ale... przecież sama wczoraj mówiłaś, że Roman Władimirowicz ułożył Ilii tą choreografię.. To było lata po rozwodzie - zauważył Sonny.
-No tak... Do Romana jakoś dotarło, że przeniosłam się do Władywostoku i to było zdecydowanie za blisko, żeby mnie nie odwiedzić znienacka. Myślę, że to dlatego, że u Wierchowieńskiego trenowali też reprezentanci Chin... Zresztą nie wiem, może miał sen albo epifanię w trakcie medytacji - uśmiechnęła się.
-Tylko że o tym nikt nie wie - wtrąciła Luba - podpisy pod choreografią, które są w archiwum ISU mogły być zmyślone. A o jego faktycznej obecności tam wie tylko Barbara i świętej pamięci Wierchowieński!
-Nie! - krzyknął Sonny - to bez sensu! Chcesz rozpętać wielką kampanię wymierzoną w Barbarę! To niesprawiedliwe! Chcesz powiedzieć, że jedynym sposobem na powstrzymanie tej wiedźmy jest rzucenie jej kogoś na pożarcie?! I że to ma być Barbara Władimirowna?! Chyba zwariowałaś!
-Sonny, uspokój się - upomniała go.
-W sumie masz trochę racji - przyznał Yagudin - Czy ta sprawa jest aż tak poważna? - zapytał całego audytorium.
Lucy i Walentyna wymieniły spojrzenia, ale żadna się nie odezwała. Czy zagrożenie wychodzące od Kathy było tego warte?
-Ekhm... tak - zabrał głos prawnik obu zainteresowanych - Myślę, że na tym etapie trzymanie brukowców z dala byłoby ważne...
-Na jakim niby etapie?! - zaprotestował Sonny.
-Czekajcie - powiedziała Barbara - nie ma co się kłócić. Zróbmy tak. Zgadzam się. Niech spróbuje udowodnić, że zamordowałam Romana, bo zamierzałam wyjechać do Nowego Jorku. Do innego mężczyzny - absurd tych słów wciąż sprawiał, że się uśmiechała.
-Ja wiem, że chcesz się poświęcić, ale... - zaczął Santino.
-Chcę pomóc - przerwała mu - poza tym nie sądzę, żeby to się udało. Ale, Luba Sergiejewna, spróbujmy. Poza tym wpuszczanie tej wiedźmy w maliny może być całkiem ciekawe...
-Jak szef tego ośrodka, chciałbym mieć ostatnie słowo - powiedział wiadomo-kto - zastanowimy się wszyscy nad tym i damy ci znać. Wymyśl, jak dokładnie zagrać tak, żeby Kathy wpadła w pułapkę. Ale na razie nie mówię, że na pewno to wykorzystamy.
Na tym dyskusja się zamknęła.
~
-Gdzie idziesz? - zapytała Luba. Santino najwyraźniej nie zamierzał zostać dłużej niż 10 sekund w swoim pokoju, do którego razem weszli.
-Muszę porozmawiać z Pawłem Żarskim na temat jutrzejszych zajęć z dzieciakami, w końcu zgłosiłem się do pomocy, pamiętasz?
-Pamiętam... - odpowiedziała Luba łagodnie - ja... wiem, że ci się ten plan nie podoba...
-Nie podoba? Luba, jeśli ty naprawdę zdecydujesz się wprowadzić to w życie, to... to będzie koniec. Cokolwiek to jest, ty i ja, to przestanie istnieć. Na zawsze.
Powiedział i wyszedł.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Valka
Administrator

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Pon 16:03, 25 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
__140__
Następnego ranka przy śniadaniu Walentyna zauważyła Kathy, jak zwykle demonstracyjnie wychodzącą, gdy tylko ją zauważyła. Jednak tym razem na twarzy psycholożki błąkał się podejrzany uśmieszek. "Ciekawe, co tym razem zwęszyła, może plan Lubej już działa?" pomyślała pani prezes, ale nim zdążyła wgryźć się w grzankę z trzema rodzajami sera i płatkami migdałowymi, stanął przed nią Tom.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - spytał z wyrzutem zamiast dzień dobry.
- Ale o czym?
- O tym - na stoliku wylądował najnowszy numer jakiegoś rosyjskiego brukowca. Na stronie głównej było wielkie zdjęcie Walentyny we własnej osobie z jakiejś imprezy charytatywnej, zdjęcie dość stare, bo obok stał Yuji. W roku wlepiono zdjęcie ex-żony Nakamury w jakiejś dramatycznej pozie udajacej szloch. Ogromny nagłówek w krzykliwych kolorach krzyczał cytatem Kanako "Zabrała i zabiła mi męża, a teraz nie chce oddać spadku", a mniejszym drukiem "Czy najbogatsza wdowa, w której ośrodku kształcą się przyszłe gwiazdy rosyjskiego sportu jest morderczynią i oszustką?". Walentyna z wrażenia aż się zakrztusiła i porwała gazetę ze stołu.
- Zabiję ją!!!
- Wal, spokojnie - rzekł Tom poważnym tonem, kładąc jej rękę na ramieniu. - Powiedz, co się stało?
Pani prezes starała się tłumaczyć powoli i dokładnie, co nie było łatwie przez narastajace w niej wzburzenie.
- Po prostu... AAAA! Nie mogę, brak mi słów na tą kobietę! - krzynęła na zakończenie i wbiła palce we włosy.
- Dobrze, że poszłaś z tym do Chrisa, na pewno udowodnisz, że nic nie jesteś winna tej babie i jeszcze ci zapłaci za odszkodowanie - powiedział Tom głaszcząc ją po głowie, chociaż chętnie sam wyprółby Japonce wnętrzności.
- Co z tego, jak po tym artykule gówno rozleje się od tego ośrodka aż po Wyspy Kurylskie - jęknęła Wal chowając głowę. - No i plan Lubej leży i kwiczy. Barbara przy tym, co o mnie napisali będzie kochającą żoną, czekającą na męża z obiadkiem w kolorowym fartuszku.
- Wal, nie załamuj się, będzie dobrze - podszedł do niej i objął ją od tyłu, jednak w tej sekundzie wstała.
- Idę do Chrisa, musimy obgadać całą strategię... No i do Alexeia, żeby sobie coś nie pomyślał... - powiedziała i wyszła, zostawiając całe śniadanie na stole i Toma.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Valka dnia Pon 16:05, 25 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ghanima
Champion

Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Czw 19:52, 28 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
__141__
- Ale, tato! - Daria miała szczerą nadzieję, że ton jej głosu należycie wyraził całe jej wzburzenie
- Powiedziałem, że nie będziesz do niego dzwoniła. - powtórzył raz jeszcze Alexei - Zabiorę ci telefon, jeżeli to będzie konieczne, bo nie zgadzam się na to, żebyś rozmawiała z tym psychopatą!
- Wiedziałam! - wrzasnęła Dasza, a po jej policzkach pociekły łzy - Wiedziałam, że w ogóle nie należy ci o tym mówić, ale pani Lucy przekonała mnie, że powinieneś wiedzieć, że sprawa Nikity nie jest epizodem w mojej przeszłości, ale jest częścią mojego tu i teraz! I zadzwonię do niego jutro złożyć mu życzenia urodzinowe i powiedzieć mu, że go kocham! Informuję cię o tym, a nie pytam o zgodę. Pytałabym, gdybym miała zamiar do niego pojechać, a ja chcę tylko do niego zadzwonić! - To mówiąc wyszła trzaskając drzwiami
- Brawo kochany. - powiedziała tylko Tatiana - Ty się już chyba nigdy niczego nie nauczysz... - westchnęła. Jej także nie podobał się związek Darii z Nikitą, ale wiedziała doskonale, że utrudniając im kontakt, tylko umacnia się w ich obojgu przekonanie, że muszą twardo stać na straży własnej wielkiej miłości. - To jak Romeo i Julia. - powiedziała po chwili namysłu - Zakochali się w sobie i doprowadzili do samozagłady, bo wszystko było przeciwko nim. Gdyby "zwaśnione rody" machnęły na to ręką pozwalając młodym spotykać się z kim zechcą, szybko przeszły by im te amory...
- A jeśli nie? - zapytał przerywając żonie wpół zdania
- A jeśli nie, to dopiero okazałoby się ile są one warte. - odparła filozoficznie - Zapytaj psychologa - doradziła - Powie ci to samo co ja teraz.
- Lucy już mówiła. - mruknął pod nosem Alexei takim tonem, jakby mimo wszystko nie dowierzał takiemu punktowi widzenia
- No widzisz. - powiedziała Tatiana - A teraz wybacz, ale ktoś musi pocieszyć nasze nieszczęśliwe dziecko.
Prezes Yagudin został w swym gabinecie sam. A kilka minut później drzwi otwarły się z prędkością huraganu. I stanął w nich huragan we własnej osobie - Walentyna ściskająca w dłoniach stronę z jakiejś pomiętej gazety...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|