Forum Yagudinish Threads Strona Główna Yagudinish Threads
Alexei Yagudin & Stuff
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Avatar
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Yagudinish Threads Strona Główna -> Art Works
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Czw 22:50, 14 Kwi 2011    Temat postu:

Yay! Very Happy Do następnej stówki! Very Happy

__200__
Walentyna nie musiała nic mówić. Wystarczyło, że stała z założonymi na piersiach rękoma. Recepcja o dziwo stała pusta, nawet portier gdzies uciekł od emanującej energii Mroku, jaka od niej biła. Gdyby wzrok zabijał, wszyscy w promieniu 10 kilometrów byliby martwi trzy razy, a Plushenko miałby w tym momencie wypaloną dziurę w klatce piersiowej.
- Może mi pan wyjaśnić, co pan tu robi? To teren niedostępny dla gawiedzi - rzekła pani prezes tonem tak lodowatym, że Antarktyda przy tym to tropiki.
- Oglądam swój przyszły nabytek - odpowiedział zuchwale.
- Ochrona! - zawołała niezbyt głośno. Po chwili tuż za Walentyną pojawił się jegomość o posturze King Konga i zacisnął pięści, aż rozlekł się trask przestawianych kości.
- Chcę się spotkać z Yagudinem - odparł.
- Prezes jest zajęty, a ty nie byłeś umówiony.
- Co tu się dzieje? - Yagudin we własnej osobie wyszedł z windy.
- Lyoshka, jak cudownie, że cię widzę! - Plushenko przeszedł na rosyjski. Walentyna zwęziła oczy, próbując coś zrozumieć z jego przesłodzonej paplaninie. - Mam do ciebie interes, ale najlepiej jak poadamy na osobności - zaczął klepać Alexeia po plecach, jak najlepszego kolegę.
- Nie spoufalaj się tak. Czego chcesz?
- Pogadajmy! No co, nie zaprosisz mnie do swojego gabinetu?
Yagudin spojrzał na niego pełen wszelkich podejrzeń, ale nie odmówił i po chwili obaj zniknęli w windzie.
~
- Wiesz, że ten palan Plushenko znów tu był? - rzekła Walentyna, gdy Tom przyszedł zrobić jej zwyczajowy masaż. Lekarz westchnął. - Ciekawe czego szukał, szpieg wstrętny - kontynuowała.
- Rozluźnij się, bo nie będę mógł cię normalnie wymasować.
- Boję się, że te sprawa z Kanako z całą otoczką wcale się tak szybko nie skończy... Plushenko jest strasznie pewny siebie...
- Daj spokój, gadałem niedawno z Chrisem. Będzie dobrze. Rozluźnij się.
- Jesteś pewien? - odwróciła się niespokojnie i spojrzała mu w oczy. Było w tym wzroku coś, co widział rzadko. Bezradność. Wiedział, że tylko zgrywa twardzielkę, ale potrzebuje wsparcia, nawet jeśli zawsze twierdziła, że nie.
- Będzie dobrze, zobaczysz - uśmiechnął się, położył ręce na jej karku dając znak, żeby się położyła spokojnie. Rozpiął stanik z tyłu i zaczął wykonywać machinalne ruchy wokół kręgosłupa. Doceniał chociaż te krótkie chwile, gdy mógł ulżyć jej ciału, chociaż czasem nachodziła go nieodparta ochota, żeby wręcz się położyć obok, przytulić, ochronić przed całym złem tego świata. Ale po kilkunastu minutach zapiął jej stanik, Walentyna naciągnęła na siebie koszulkę i siedziała przed nim, myśląc o sprawach zwiazanych jak zwykle z pracą. Ale miał nadzieję, że wkrótce to się zmieni...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Pon 16:07, 18 Kwi 2011    Temat postu:

Może powinnyśmy jakieś bardziej okrągłe numery części uczcić jakimiś specjalnymi wątkami? Np. dodaniem kolejnego podopiecznego do ośrodka, wyłącznie scenami miłosnymi, pisaniem całych części zakończonych "a potem się obudziła z krzykiem...'' albo coś w tym stylu? Cool

LOL, wróciłam do Polski więc to krakowskie bohemiczne powietrze jest odpowiedzialne za mój nadmiar inwencji Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Pon 20:30, 18 Kwi 2011    Temat postu:

To co? Życzycie sobie orgii? Wink Z udziałem Yagudina i Plushenki Wink

__201__

- Możesz mi wyjaśnić po co tu jesteś? - Entuzjazm Alexeia Yagudina, wywołany pojawieniem się w jego włościach Plushenki, można było śmiało porównać z entuzjazmem Walentyny
- Z wielu powodów. - rzekł Evgeni rozsiadając się w fotelu
- Wymień choć jeden. - zażądał chłodno Alexei
- Proszę bardzo. - Plushenko wyraźnie się rozpromienił - Jednym z powodów, dla których tu przyjechałem, jest to, że szalenie podoba mi się twój gabinet...
- Mogłeś mi o tym powiedzieć przez telefon. - rzekł ironicznie pan prezes, przerywając mu wpół zdania
- ...i bardzo chciałbym, żeby niebawem stał się on moim gabinetem. - dokończył, zupełnie niezrażony tym Plushenko
- Chcesz odkupić ode mnie ośrodek? - zapytał Yagudin, choć dobrze wiedział, że nie
- Nie, mój drogi. Chcę, żebyś mi go podarował.
- Zastanawiam się jak zamierzasz mnie do tego skłonić. - Yagudin niemalże się roześmiał
- Och... to bardzo proste. - uśmiechnął się jego rozmówca - Zamierzam upublicznić szczegóły burzliwego związku twojej ukochanej córki z synem Aleksandra Igorowicza Strawkina.*
Alexei zbladł.
- Co ty możesz o tym wiedzieć? - zapytał starając się nie okazać zdenerwowania, a jednocześnie zachodził w głowę co takiego może wiedzieć Evgeni, czego on sam nie był świadomy.
Dasza nie mówiła mu wszystkiego, to jasne, ale co takiego mogli wyśledzić szpiedzy Plushenki, że był aż tak pewny siebie? Yagudin nie miał zielonego pojęcia.
- Wiem więcej niż ci się zdaje. - rzekł Evgeni podnosząc się z fotela - Jeszcze cię kiedyś odwiedzę. Już niedługo. Wtedy porozmawiamy o konkretach. - Dodał i wyszedł
Yagudin został sam. Po kilku minutach tępego wpatrywania się w blat swego biurka, podniósł słuchawkę telefonu i nacisnął pierwszy z brzegu przycisk automatycznego wybierania numerów.
- Tu mówi Yagudin. - powiedział, gdy usłyszał w słuchawce głos Sonny'ego - Proszę natychmiast wezwać do mnie moją córkę. - powiedział i się rozłączył


_____
*Nie pamiętam czy już wcześniej padało gdzieś nazwisko Nikity Aleksandrowicza (wydaje mi się, że nie więc wymyśliłam je na poczekaniu - jeżeli ktoś ma lepsze pomysły to jestem otwarta na propozycję), ale zasadniczo chodzi mi o niego, żeby było jasne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Pon 21:46, 18 Kwi 2011    Temat postu:

Ghanima napisał:
To co? Życzycie sobie orgii? Wink Z udziałem Yagudina i Plushenki Wink



właściwie to 2 dni temu na youtubie widziałam filmik yagudin/plushenko, który zakończył się podobną pointą Wink



__202__
Na salę baletową wpadł bez zapowiedzi Julien Joubert. Barbara siedziała po turecku na stole i piła herbatę.
-Szukałem pani! Przyniosłem całą muzykę, która mi się podoba! - na ekranie ukazała się dłuuuga lista utworów - Ułoży mi pani tak program, jak kiedyś Ilii? - zapytał z zapałem po chwili.
-Nie - odparła, czytając pobieżnie tytuły.
-To znaczy chcę, żeby mi tak leżał, jak jemu leżały jego programy - wyjaśnił.
-Nie - powtórzyła.
-Ja wiem, że to będzie wymagało dużo pracy, ale jestem na to gotowy - kontynuował.
-Zapomnij.
-Proszę... - poczekał, aż podniosła na niego wzrok i spojrzał jej w oczy.
-Nie - powiedziała po raz kolejny, wzruszając ramionami i podnosząc kubek do ust.
-Dlaczego nie?! - zirytował się.
-Jest mnóstwo powodów, ale dam ci trzy. Po pierwsze dlatego, że nie chcę. Po drugie dlatego, że to choreograficznie niemożliwe. Po trzecie dlatego, że twój ojciec nigdy się na to nie zgodzi.
-Nie zgodzi się na program, który potencjalnie da mi wysokie noty? Jest pani pewna?
-A słyszałeś, co on powiedział przy naszym pierwszym spotkaniu?
-No bo... on się po prostu bał, że będę miał podobny pomysł na zakończenie kariery!
''Nawet nie wiesz, jak bardzo masz rację'' pomyślała Barbara.
-I nie powiem, że nie miałem takiej myśli ostatnio... - dodał. Gdyby nie to, że Sonny wytłumaczył jej stan wiedzy Juliena na temat Ilii, to zdanie zmroziłoby jej krew w żyłach - Tylko że mnie już przeszło. Ale powinni o nim nakręcić film, czy coś... Odejść? Ot tak? W połowie mistrzostw? To chyba jest możliwe, tylko gdy płynie w tobie krew oligarchów!
-Nie masz pojęcia, o czym mówisz... - wyszeptała Barbara.
-No dobrze, nie znam się na tych waszych moskiewskich układach i układzikach - obruszył się - Poza tym, czemu to miałoby być choreograficznie niemożliwe? - zapytał, rzucając choreografowi wyzwanie.
-Bo żeby dopasować program do osobowości zawodnika, trzeba poznać jego osobowość. Zastanów się, czy masz na to ochotę - uśmiechnęła się.
-Czyli rozumiem, że osobowość Ilii znała pani na wylot? - spytał obrażony.
-Czy możemy przestać o nim rozmawiać? - zaproponowała, jeszcze spokojna. Pozwoliło jej to na sprawienie wrażenia, że ta wymiana zdań ją nudzi, choć wewnątrz było jej zimno - Jaki chcesz ten program?
-Chcę inny niż ten, który mam - odparł.
-W porządku. Jakbyś opisał swój obecny program krótki? - zainteresowała się.
-Jako program, w którym nie mogę skoczyć lutza.
-Tak, a poza tym?
-Program, który... układał mój ojciec i moja macocha? Program do muzyki, której wszyscy mają dosyć? Czy to w czymś pomaga? - zniecierpliwił się.
-Na razie wygląda, że mam łatwe zadanie. Wystarczy tylko zmienić muzykę i choreografa, co się rozumie na tym etapie samo przez się. Czy ten program ma być całkowicie w innym stylu? - zapytała.
-To zależy jaki miałby być ten nowy styl... - zauważył przytomnie. Szerewiczowa uśmiechnęła się.
-Wszystko od ''Cyrku'' Alexei'a Yagudina po ''Incepcję'' Santino jest do twojej dyspozycji.
-To znaczy?
-''Cyrk'' to przykład programu, który opowiada pewną bardzo czytelną historię, poza tym jest zabawny i pogodny. ''Incepcja'' to typ dość ciężkiej abstrakcji. Przy czym oba to majstersztyki w swoim gatunku.
-I gdzie na tej skali znajduje się mój obecny short?
-Właśnie o to pytałam - postanowiła zachować dla siebie niezbyt pochlebne opinie o choreografii Juliena - I o to, w którym kierunku chcesz się od tego oddalić.
-Czy to na pewno jest pytanie do mnie? - odbił piłeczkę.
-Chyba nie, skoro nie masz odpowiedzi - mruknęła. Skrzywił się - Zróbmy tak: wybierzesz z tego maksymalnie trzy możliwości podkładu muzycznego. Z tym, że żadna z tych opcji nie może być czymś, do czego jechał już twój ojciec, albo... ktokolwiek inny. Żadnych odgrzewanych kotletów, okej?
-Czyli nie może być ''Carmen''? - wyszczerzył zęby. Barbara wywróciła oczami.

~

-Przestań płakać, zacznij odpowiadać na pytania! - krzyknął. Dziewczyna tylko znowu zaniosła się szlochem. Rozległo się pukanie. Yagudin pozwolił Lucy wejść do gabinetu. Pani psycholog spojrzała na Daszę.
-Co się stało?
-Staram się dojść do tego, co Plushenko wie o jej związku z Nikitą, co sprawi, że niedługo wszyscy wylądujemy na bruku! Słyszysz? - nachylił się w stronę łkającej córki.
-Alexei'u Konstantinowiczu, musisz się uspokoić - powiedziała stanowczo. Stosowanie tego typu szantażu wywoływało w niej gwałtowny sprzeciw.
-To jest m ó j ośrodek i m o j a córka! - warknął.
-Ale czy to jest ośrodek łyżwiarski czy przesłuchanie NKWD?! Chyba obowiązuje cię trzecia Konwencja Genewska?
Zmierzył ją wściekłym spojrzeniem. Ale wiedział, że miała rację.
-Zabierz ją stąd - rzucił - Ale to jeszcze nie koniec, młoda damo! - zapowiedział.

Lucy zaprowadziła Darię do jej gabinetu i poczekała, aż szesnastolatka trochę się uspokoiła.
-Chcesz porozmawiać? - zapytała.
-Nie... - jęknęła w odpowiedzi.
-Czy mogę ci w czymś pomóc?
Pociągnęła nosem i odparła po chwili:
-Chcę, żeby przyszedł Sonny...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Piscess dnia Pon 22:19, 18 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Nie 17:40, 24 Kwi 2011    Temat postu:

__203__
Tymczasem Sonny mruczał z zadowolenia w ramionach Lubej.
- Uwielbiam cię - szepnął. Luba uśmiechnęła się i dała mu buziaka w policzek.
- Kiedy wracasz? - spytał nieśmiało.
- Do Pitra?
- Mhm...
- Jeszcze nie zdecydowałam... - odpowiedziała, chociaż uśmiech zelżał o pół milimetra.
- Po sprawie Walentyny? - spytywał chłopak.
- Nie wiem... Może... Na pewno wydawca będzie chciał jakieś obszerne relacje nie tylko wysyłane hurtowo przez e-mail - westchnęła. - Ale nie mówmy teraz o tym - odparła i przytuliła się mocno.
~
- Przygotowałam wszystkie dokumenty do wyjazdu na rozprawę do Tokio, są w tej teczce - rzekła Kanako.
- Dziękuję ci i przepraszam, że musiałaś pracować do tak późna - odpowiedziała, odbierając teczkę w swoim pokoju. Toma już nie było.
- Nic nie szkodzi - odpowiedziała sekretarka i życząc dobrej nocy, odeszła.
Walentyna otworzyła teczkę. Czego oczy nie widzą, pomyślała, przypominając sobie Toma, który zakazywał jej pracować po nocach. Otworzyła ją i z lekkim zdziwieniem stwierdziła, że jest w niej również delegacja Toma.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Nie 18:41, 08 Maj 2011    Temat postu:

Ekhm... melduję, że żyję i przepraszam za opóźnienia.

Dobra... ja wracam do gabinetu Lucy i do zapłakanej Daszy.

__204__

Sonny nie przyszedł od razu. Właściwie nie przyszedł przez następne półtorej godziny. Nie odbierał komórki i nikt nie widział go nigdzie na terenie ośrodka, a ponieważ równie nieosiągalna okazała się Lubov, której wieczorem szukała Walentyna, Lucy domyśliła się, jakim atrakcjom poświęcał czas Santino w porze kolacji.
- Na pewno nie chcesz ze mną porozmawiać? - od czasu do czasu upewniała się Lucy.
Dasza, która od kłótni z ojcem bez przerwy okupowała fotel w jej gabinecie, niezmiennie odpowiadała przecząco.
- Jeżeli przyjdzie Sonny, w co, zważywszy na to, która jest godzina, wątpię, powiesz mu o co chodzi? - zaryzykowała Lucy inne pytanie
- Nie. - westchnęła Dasza - To znaczy nie muszę mu mówić, bo on od dawna wie o co chodzi. - dodała, gdy pani psycholog już otwierała usta, by coś powiedzieć - Wiedział prawie od początku.
- Rozumiem... - zamyśliła się Lucy - I absolutnie nie jest to coś o czym chciałabyś powiedzieć ojcu, tak?
- Cóż... gdyby się dowiedział... to pewnie by mnie nie zabił, ale mógłby się mnie wyrzec, albo coś w tym guście.
- Nie chcę cię martwić... ale przypuszczam, że Evgeni Plushenko zadba o to, by prędzej czy później Alexei się dowiedział. I uważam, że lepiej, żeby się dowiedział od ciebie, niż... od kogoś trzeciego, kto niewątpliwie przedstawi to w najgorszym możliwym świetle. Cokolwiek to jest.
Dasza nie odpowiedziała. Wreszcie bardzo cicho zaczęła opowiadać.
- No dobrze... powiem pani o co chodzi. To znaczy, o co moim zdaniem chodzi Plushence.... bo nie mam stuprocentowej pewności, że właśnie o to, ale jednocześnie nie wyobrażam sobie by mogło chodzić o cokolwiek innego.
Lucy pokiwała głową na znak, że rozumie ten nieco zawiły wstęp.
- Widzi pani, mój tata myśli, że jestem jeszcze małym dzieckiem, że minie jeszcze ze sto lat zanim stanę się kobietą... a ja już nią jestem. I ja z Nikitą... no wie pani... - tu urwała na moment czerwona jak burak, ale potem kontynuowała - Jakby się tata dowiedział, że z nim sypiałam, to nie wiem co by zrobił. Na pewno byłby w ciężkim szoku.
- Pamiętasz jak Nikita tu jeszcze był i spytałam was, czy uprawiacie seks, powiedzieliście, że nie. - przypomniała jej Lucy
- Bo to była prawda. - rzekła z zapałem Daria - wtedy już daliśmy sobie na wstrzymanie... zresztą wcześniej zrobiliśmy to może ze trzy, czy cztery razy.
- To trzy czy cztery? - zapytała Barfield - To nie jest tak duża liczba, żeby nie można było jej zapamiętać.
- Cztery.
- Rozumiem...
- I potem, po tym czwartym razie... ja myślałam, że jestem w ciąży. To było miesiąc przed ostatnimi mistrzostwami świata juniorów. Okres mi się spóźniał i przestraszyłam się nie na żarty. Chciałam powiedzieć mamie, ale ona była daleko... i wtedy zresztą tak się jakoś złożyło, że Dima leżał w szpitalu, miał operację wyrostka i ja nie chciałam mamy denerwować. Nie w takiej chwili. A potem okazało się, że wcale nie jestem w ciąży i okres mi się spóźniał z nerwów... więc nikomu niczego nie powiedziałam. Wiedział oczywiście Nikita. I Sonny... przypadkiem usłyszał naszą rozmowę i musiałam mu wyjaśnić wszystko...
- No dobrze. - powiedziała Lucy, kiedy Dasza zamilkła -Jednej rzeczy nie rozumiem. Skąd Plushenko miałby o tym wszystkim wiedzieć?
- Wtedy o tym nie pomyślałam, ale teraz mi się wydaje, że kochanka Plushenki, ta cała Waleria jakaśtam mogła widzieć mnie u ginekologa... Wtedy jeszcze nie pojawiała się na okładce co drugiej gazety i nie wiem, czy tamta kobieta, która czekała za mną w kolejce to naprawdę była ona, ale w tej chwili nie widzę innej możliwości.
- Ale Dasza, tylko na podstawie twojej wizyty u ginekologa nie można odtworzyć takiej historii.
- Nikita poszedł wtedy ze mną. To znaczy nie wszedł do gabinetu, tylko czekał na korytarzu, ale nie chciałam tam iść sama, więc poszedł. - wyjaśniła - Na podstawie jego obecności można odtworzyć i stworzyć wiele historii. Ktoś może powiedzieć, nie tylko że byłam w ciąży, ale także, że ją usunęłam.
- A dowody? trzeba mieć dowody.
- Do wywołania skandalu chyba niekoniecznie. A zresztą ja nie wiem co takiego ma Plushenko, że jest taki pewny siebie.
- Może nic. Może tylko blefuje, żeby cię przestraszyć i wybadać nastroje.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę! - zawołała Lucy
- Cóż to za miliony panicznych SMSów, żebym przyszedł? - zapytał wchodząc Sonny
- Siadaj don Juanie. - poleciła pani psycholog - Mamy poważny problem.

________________
OK, jeżeli przegięłam to mówcie i coś zmienię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Pon 23:49, 09 Maj 2011    Temat postu:

Dla mnie ok. Nie wiem, czy takie wieści rzeczywiście wywołałyby w Rosji skandal, ale na pewno jest o czym pisać w kwestii psucia relacji ojciec-córka i w ogóle w kwestii zagrywek Pluszenki, które się robią coraz bardziej chore...

__205__


-Charlie, skarbie, chcesz napić się jeszcze soku?
-Xорошо! - krzyknął chłopczyk. Jego mama zamrugała oczami. Siedząca obok Barbara zachichotała.
-Cześć wszystkim - przywitała się pani prezes, zajmując swoje miejsce.
-Hej... Mój syn odezwał się do mnie po rosyjsku przed chwilą... - powiedziała lekko zszokowana Brytyjka.
-Naprawdę? Paweł Żarski będzie się tłumaczył... - odparła żartem Walentyna. Maluch najpewniej liznął języka od kolegów na zajęciach. Wszystkie oczy skierowały się na chwilę w stronę Barbary, której łyżeczka do kawy z przenikliwym dźwiękiem spadła na podłogę.
-Przepraszam - wymamrotała, schylając się po nią, ale ubiegł ją Sonny i oddał jej zgubę, mierząc ją znaczącym spojrzeniem.
-A ja właśnie w językowej sprawie przychodzę - kontynuowała Nakamura - Lucy, dostałam list od francuskiej federacji, możesz spojrzeć? - wywróciła oczami. Fakt, że Paryżu wciąż nikt nie znał żadnego innego języka niż ojczysty, był denerwujący.
-Jasne - odparła, biorąc kartkę. Jej wzrok pobiegł przez linijki - Federacja została poinformowana, że Joubert wraz ze swoimi podopiecznymi zostają dłużej, niż planowali... Jako współsponsor tego przedsięwzięcia... bla bla... Po prostu wyślij im numer konta ośrodka - poradziła.
-Odpiszę po polsku - zdecydowała pani prezes. Pomysł spodobał się wszystkim. Walentyna odeszła, mijając się z Tomem, który dołączył do śniadania.
-Czy wy nie macie teraz treningu z Daszą? - zapytał trochę zbyt głośno.
-Nie - odpowiedzieli naraz Sonny i Barbara. Obydwoje stwierdzili, że zajęcia należy odwołać, chociaż nie mieli jeszcze okazji dłużej porozmawiać o tym, co działo się wczoraj wieczorem i w nocy.
-W ogóle to muszę cię o coś zapytać... - zaszczebiotała Szerewiczowa, wstając i odciągając doktora od stolika. Sonny i Lucy zostali sami.
-Jak przekonałeś Barbarę, żeby dać wolne Darii? - zapytała pani psycholog, nie biorąc pod uwagę możliwości, że Sonny podzielił się z nią sekretami szesnastolatki.
-Bo ona spędziła pół nocy wysłuchując lamentów, złorzeczeń i teorii spiskowych Yagudina. Nie ciągnęła mnie za język, ale wie, że coś się święci i że to wszystko wina Pluszenki...

~

-Czy słyszała pani, Barbaro Władimirowno, że po ośrodku rozchodzą się plotki o naszym romansie?
-Ho, ho! A my nawet jeszcze nie przeszliśmy na ''ty''!
-Nie musimy. Czuję się przez to jak Oniegin, albo ktoś z jego epoki - uśmiechnął się trener juniorów.
-Panie Pawle! Chyba nie zamierza się pan z nikim pojedynkować?! - zapytała z emfazą, trzepocząc rzęsami. Na więcej teatralnych gestów nie miała teraz możliwości.
-Właściwie to miałem nadzieję, że obejdzie się bez strzelaniny - zaryzykował. Popatrzyli sobie w oczy.
-Ja też - powiedziała, innym już tonem, nie odwracając wzroku. Zatrzymali się, choć walc płynął dalej. Dała czas na wsiąknięcie tym słowom, bo to przestały być żarty - Jesteśmy w końcu dorosłymi ludźmi. Obydwoje wiemy, czego chcemy.
-Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że chcemy tego samego... - zauważył.
-O to, panie Pawle, proszę się już nie martwić - uśmiechnęła się. Przyciągnął ją bliżej do siebie. Wrócili do tańca.
-Czy Santino zawsze się tak spóźnia? - zapytał po chwili.
-Przeważnie.
-To wyśmienicie...


___
Aha -co sobie powiedzieli, to sobie powiedzieli, ale niech nie wychodzą ze schowka na miotły już w następnej części Wink nie ma pośpiechu...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Piscess dnia Pią 0:21, 13 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Wto 17:19, 10 Maj 2011    Temat postu:

Moim zdaniem to może wywołać, jeżeli nie skandal, to przynajmniej spore zamieszanie, jeżeli nieletnia córka znanej osobistości, zachodzi w ciążę z synem alkoholika, skazanego za znęcanie się nad żoną. A poza tym Plushenko też nie wie wszystkiego, o sprawie. Trochę wie, trochę blefuje i liczy, że to wystarczy. Jednym słowem mogą z tego wyniknąć różne rzeczy. I to od nas zależy jakie.

Schowki na miotły to pożyteczne miejsca Wink

Ja bym chciała tylko wiedzieć co właściwie powiedziało do mnie moje dziecko (bo chociaż mój avatar zna rosyjski, to ja niestety nie) i dlaczego Walentyna każe tłumaczyć francuski list Lucy, skoro obok jest Santino? (To znaczy nie mam nic przeciwko temu, tylko tak się zastanawiam, w końcu to Sonny zna francuski najlepiej z całej kadry, czy nie?)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ghanima dnia Wto 17:32, 10 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Wto 18:33, 10 Maj 2011    Temat postu:

Charlie powiedział "dobrze!" Smile przepraszam za brak przypisu!


A co do tego listu, to rzeczywiście powinien może spojrzeć Santino... hmmm... solidarność jajników? Wink Zresztą wydaje mi się, że na tym etapie biegłości językowej to akurat nie miało znaczenia czy on czy ona - może siedziała bliżej? Może w myślach miała zaplanowane, że zapyta Lucy, bo przecież Sonny miał być na treningu i już nawet to, że akurat był na miejscu, nie zmieniło jej zamiaru? Lol, mogę zawsze zmienić Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Śro 20:43, 11 Maj 2011    Temat postu:

Nie zmieniaj... tak tylko mnie to zastanowiło Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Nie 22:25, 15 Maj 2011    Temat postu:

Wiem! Ona mu nie dała tego listu, bo Sonny przy śniadaniu miał akurat ręce całe w dżemorze! Ha! Wink



Gabi, wrzuć jako następną część kawałek magisterki (w końcu miały być sceny łóżkowe i orgnie Wink )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Pon 19:21, 23 Maj 2011    Temat postu:

Gabi, żyjesz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Śro 21:25, 25 Maj 2011    Temat postu:

Przepraszam, w piatek zaczyanja się DNi Japońskie, w których będę się dość aktywnie udzielać, ale żeby się udzielać, muszę przygotować prezentacje, ale oczywiście jestem w symbolicznym już dla mnie LESIE. No, ale póki co - jedziemy dalej Smile.

__206__
- O, Wal! Świetnie, że jesteś, właśnie do ciebie szedłem - Tom znalazł Walentynę przy recepcji. - Możesz mi przetłumaczyć co te krzaczki oznaczają? I czy nie mogli wysłać tego w bardziej cywilizowanym narzeczu? - podał jej kilka wydruków po japońsku.
- To twoja rezerwacja hotelowa - przebiegła tekst wzrokiem. - Po prostu im to pokaż w recepcji hotelu i zaprowadzą Cię do pokoju. A tutaj masz mapkę, jak do nich dojechać. Zresztą, chyba będziesz jechał z Chrisem, we dwóch raźniej.
- Chris nie specjalnie mi pomoże w odczytywaniu tych znaków - Tom podrapał się po czuprynie. - A ty nie jedziesz z nami?
- Ja wylatuję dziś w nocy, właśnie zamawiam taksówkę na dwudziestą.
- Ale do rozprawy jest kilka dni!
- Wiem... Ale chcę odwiedzić... kilka miejsc - odparła.
- Cmentarz...?
- Nie tylko. W każdym razie spotkamy się na miejscu. Ja będę w tym samym hotelu. W razie problemów zawsze możecie dzwonić - zapewniła.
- Jasne... Wal?
- Tak?
- Będzie dobrze - rzekł.
- Wiem - uśmiechnełą się, chociaż mógłby przysiąc, że ten uśmiech jest "przez łzy".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Czw 22:42, 26 Maj 2011    Temat postu:

No to powodzenia z tymi Dniami Japonii Smile

__207__

- To... co robimy? - zapytał Santino, gdy po śniadaniu razem z panią psycholog udał się do jej gabinetu.
Lucy westchnęła:
- Tak jak wczoraj ustaliliśmy, to Dasza musi podjąć decyzję o tym co i kiedy powie swojemu ojcu. Teoretycznie, dopóki jest niepełnoletnia mam prawo a nawet obowiązek zawiadamiać opiekuna o sprawach, które mogą zagrażać jej zdrowiu lub życiu i etyka zawodowa nie zabrania mi zdradzania tego rodzaju tajemnic. Gdyby zatem Dasza naprawdę była w ciąży nie mogłabym tego zachować dla siebie.
- Ale nie jest w ciąży. - zauważył Sonny
- Otóż to. Zresztą, sam przyznasz, że nie byłoby dobrze, gdyby Alexei dowiedział się wszystkiego od ciebie, albo ode mnie, prawda?
- Tylko co z Plushenką?
- Zastanawiam się... czy Luba nie mogłaby spróbować się dowiedzieć jakiego dokładnie "haka" ma na Daszę Plushenko... - zasugerowała Lucy
- Mogę zapytać. - Sonny skinął głową
- Tylko wiesz, że żeby podjąć takie śledztwo, ona pewnie będzie musiała pojechać do Pitra? - zapytała Barfield - Jesteś na to przygotowany?
- Jakoś to przeżyję. - westchnął a Lucy nie mogła się oprzeć wrażeniu, że tylko udaje zasmuconego tą niedogodnością. - W tej chwili najważniejsza jest Daria.

~

- Ether, noga wyżej! - zawołała Sinead do córki
- Nie jesteś dla niej przypadkiem zbyt surowa? - Chris stanął za plecami żony i objął ją w pasie
- Niestety muszę. - odparła Sinead - Jeżeli cokolwiek ma wyjść z tego duetu z Gerardem, to Ether musi wskoczyć na jego poziom. Widziałeś, jaki ten chłopak jest niesamowity?
- Co nieco. - powiedział całując ją w szyję
- Chris, nie jesteśmy w sypialni. - upomniała go - Ether, noga wyżej! - znów krzyknęła w kierunku ćwiczącej piruety łyżwiarki.
- Przynajmniej przestała już mdleć na jego widok. - zauważył Chris - To jest jakiś postęp...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ghanima dnia Czw 22:45, 26 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Pią 13:50, 27 Maj 2011    Temat postu:

Sobota, 14.30 Mr. Green


Ja wracam do wątku Juliena. Ryzykuję rozmowę z Lucy - Monika, jak coś wyjdzie bez sensu, to możesz spróbować mnie udusić (jeśli sięgniesz Wink )


_208_
-Jak idą treningi? Rozmawiałeś już z Barbarą? - zapytała Lucy na rozpoczęcie sesji.
-Rozmawiałem... Mój ojciec wciąż jest sceptyczny, ale w końcu jeśli udało się jej nauczyć czegoś tego szalonego Portugalczyka...
-Jakiego Portugalczyka? - zdumiała się Lucy.
-Nie wie pani? Okej, nie dziwię się, że ona nie lubi o tym opowiadać. W każdym razie, w świecie łyżwiarskim kilka lat temu chodził taki żart: jak się nazywa samuraj bez pana?
-Eee... Ronin? - spróbowała.
-Nie, Carlos Christiano Carneiro! To był łyżwiarz bez trenera - wyjaśnił - co roku ktoś inny układał mu programy w ramach jednorazowego zlecenia. W każdym razie Szerewiczowa ułożyła mu program dowolny na któryś tam sezon, ale on wtedy nic nie zdobył, zresztą nigdy nic nie zdobywał. Tylko że w następnym roku na mistrzostwach Europy, chyba w Hadze, pojechał go jeszcze raz, program życia, wszystko mu wyszło i... pokonał Ilię! - Julien zaśmiał się głośno - Jakie oni mieli miny wszyscy! Musiał być na nią wściekły!
-Jak sądzisz, dlaczego Carlos wtedy wygrał?
-Bo Ilia się wywalił w potrójnym axlu, jak idiota, a cała francuska kadra miała mononukleozę - odparł.
-Pytam bardziej, co było w tej choreografii, w tym programie, co pozwoliło mu pojechać, jak powiedziałeś, program życia? Coś, co mógłbyś potem sam wykorzystać.
-Hmmm... - zamyślił się - Nie wiem, sportowcom chyba po prostu czasem zdarza się wystąpić ponad swoje możliwości. To był bardzo ambitny program, wszystko było w nim po prostu trudne, więc punktowało. I tego chcę od Szerewiczowej, jakiegoś wyzwania... No i ten program świetnie mu leżał, bo mógł wtedy sprzedać swój image latino lovera...
-A jaki jest twój image, który chcesz sprzedać? - drążyła.
-Oprócz tego, że jestem synem Briana Jouberta, tak? - zastanowił się - A w ogóle, dlaczego ona nie nosi obrączki? Rozwiodła się? - zapytał.
-A dlaczego cię to interesuje? - zmarszczyła brwi pani psycholog, rozczarowana, że zmienił temat, gdy byli tak blisko tak ważnego momentu.
-Bo pomyślałem, że może chcę taką choreografię z karate i tak dalej, ale tata mówi, że tą choreografię dla Ilii układał jej mąż...
-I rozumiem, że wymyśliłeś, żeby sprowadzić Romana Władimirowicza do Archangielska?
-Myśli pani, że to możliwe? - zapalił się.
-Nie sądzę. Wróćmy do...
-Może jakby pani z nią porozmawiała... - zasugerował niewinnie, przerywając jej. Westchnęła.
-Z tego, co pamiętam, Szerewiczow jest mistrzem kung fu i robi to, co tradycyjnie robią mistrzowie kung fu: mieszka w wiosce gdzieś w Chinach, gdzie nikt nie może go znaleźć. Nawet Barbara nie wie, jak się z nim skontaktować - zamknęła temat.
-Wow, ale extra!
-Myślę, że powinieneś na poważnie przemyśleć inne opcje twojego nowego programu - powiedziała - Julien? - spojrzała na niego, bo na jego twarzy w ciągu sekundy zaszła diametralna zmiana.
-Czyli on ją zostawił i zniknął? - powiedział, zamyślony - I to samo potem zrobił jej Ilia?...
-Nie wiem, czy ona ujęłaby to w ten sposób. Natomiast wiem, że rzeczą, której Barbara szczerze nie cierpi, to kiedy inni próbują zająć ich miejsce. Więc postaraj się pamiętać, że interesuje cię jej choreografia, a nie jej obrączka, dobrze?
-Taaa... - pokiwał głową, masując kolano. Lucy zauważyła, że to nie pierwszy raz dzisiaj.
-Co się stało? - spojrzał na nią - Z twoim kolanem?
-A, nadwyrężyłem coś - machnął ręką - Boli, ale przestanie.
-Powiedziałeś o tym ojcu? - zapytała.
-Oczywiście. Odkąd wyszedłem ze szpitala, mam mu meldować o wszystkich urazach i tak dalej.
-A wcześniej nie musiałeś?
-Może musiałem, ale... - nie dokończył.
-Ale nie powiedziałeś mu wtedy, że jesteś chory? - spytała, domyślając się reszty.
-Przecież nie będę narzekał na ból głowy, nie jestem dziewicą orleańską! - zaprotestował - Dopiero na zgrupowaniu kadry ciocia Weronika zauważyła ilość tabletek przeciwbólowych, jakie brałem i powiedziała, że nie przejdę testów antydopingowych. No to w ciągu pół godziny byliśmy w szpitalu, żeby to sprawdzić. Lekarz wyprosił wszystkich i zapytał mnie, po co brałem tyle leków. Był bliski wsadzenia mnie w kaftan bezpieczeństwa! No to mu powiedziałem i zresztą pożałowałem od razu... Jak leżysz na stole zabiegowym, trzymają cię trzy pielęgniarki, łzy ci ciekną... To znaczy, teraz to mi głupio, bo Sonny na pewno ma jeszcze gorsze doświadczenia ze szpitalem, a ja jęczę o pobieranie płynu mózgowo-rdzeniowego... No a potem diagnoza. Mówię im, że ja mam olimpiadę za trzy tygodnie, nie będę się kładł do łóżka, ale doktor zapytał mnie tylko ''chcesz żyć, czy nie?''... Nie wyszedłem z tego szpitala przez prawie trzy miesiące, powikłania i tak dalej... Ojciec ruszył w sezon ze swoimi podopiecznymi, czasem tylko dzwonił, a moja matka całe wizyty nie przestawała płakać. Nie wiem, co było gorsze...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Pią 21:39, 27 Maj 2011    Temat postu:

Jak dla mnie rozmowa jest ok. Dobrze, że Lucy stara się ucinać tematy dotyczące Barbary, bo zdecydowanie nie byłoby profesjonalne, gdyby dała się w ciągnąć w dyskusje na jej temat. Zastanawiam się czy to, co mówi Julienowi o mężu Barbary nie posuwa się za daleko, ale... myślę, że może zostać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Pią 23:53, 27 Maj 2011    Temat postu:

Też o tym myślałam, ale z drugiej strony takie postawienie sprawy rzeczywiście na dobre zamyka temat - wiedząc, jak podstępną i upartą istotą jest Julien, mógłby ciągnąć i drążyć sprawę, więc myślę, że Lucy wybiera tu mniejsze zło. Tak mi się wydaje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Sob 0:09, 28 Maj 2011    Temat postu:

Biorąc pod uwagę okoliczności, czyli
1) charakter Juliena,
2) jego relacje z Lucy (gdyby kategorycznie określiła ten temat jako tabu, Julien mógłby odmówić dalszej współpracy)
3) ogólny poziom wiedzy Lucy na temat życia małżeńskiego Barbary (która to wiedza jak sądzę ogranicza się do tego, że pan Szerewiczow mieszka w Chinach i nie jest już niczyim mężem),
uważam, że to, co zostało powiedziane w tej rozmowie jest dopuszczalne Wink
I masz rację, że dość, powiedziałabym, ostatecznie zamyka temat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Sob 0:39, 28 Maj 2011    Temat postu:

No i dodajmy, że Lucy woli nie mówić "sam się jej zapytaj", bo Barbara jako osoba niestabilna emocjonalnie może uznać wywoływanie pewnych wspomnień jako przepustkę na odwyk Wink Wink Wink


chociaż w rzeczywistości (opowiadania) to, wyjątkowo, ex Barbary nie wywołuje u niej chęci mordu. Mężem już nie jest, a gdzie jest i co z nim się dzieje wiedzą jedynie chińscy górale Cool ale z tym moja bohaterka jest już pogodzona... może jedynie nie będzie go mile wspominać, gdy Paweł jest w okolicy Wink




Aha, jeszcze muzyka "szalonego Portugalczyka", bo przyszło mi do głowy, że te wszystkie mehikańskie programy Francuzów z tego roku można by ułożyć naprawdę ciekawiej Wink do tego:

http://www.youtube.com/watch?v=AISphWueZdI&feature=related


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Piscess dnia Pią 13:51, 03 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Pią 13:53, 03 Cze 2011    Temat postu:

Jeśli ktoś się zastanawiał, jak mógłby wyglądać słynny poczwórny rittberger Sonny'ego, to podopieczny Miszina może być tutaj pomocny...


http://www.youtube.com/watch?v=Fx3GnlX4TlY



Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Śro 20:23, 15 Cze 2011    Temat postu:

Sesja na razie w hibernacji, więc powoli wracam do świata żywych xP. Za to zaczynają się cyrki z obroną, mam nadzieję, że przetrwam Neutral.

__207__
Japońskim zwyczajem na granitowym nagrobku pojawiły się dymiące trociczki i bardziej europejskim - kilka kwiatów. Walentyna zgarnęła suche liście, które pojawiły się tu od ostatniego razu. Kanako najwyraźniej nie przyszła tu odkąd to przestało być dla niej medialne, ale to nawet lepiej. Walentyna miała spokój. Na cmentarzu nie było nikogo. Tylko motyl fruwał wokół kwiatu likorysu przedwcześnie kwitnącego tuż obok.
~
- Lubisz to miejsce... - bardziej stewierdziała fakt niż rzekła geiko Mame-san.
- To było pierwsze miejsce, do którego pojechaliśmy razem - Walentyna uśmiechnęła smutno się na to wspomnienie. Obie stały na tarasie Kiyomizu-dery w Kioto. - Ale wtedy było tu czerwono od momiji.
- Potem pojechaliście na spotkanie ze mną. Nie przeszkadzało ci, że jest moim danna? - spytała geiko.
- No co ty! Byłam wniebowzięta! Dzieki temu miałam prawdziwą gejszę na wyłączność, wiesz ile gajdzinek o tym marzy? - obie zaczeły się śmiać wzbudzając zdziwienie wśród japońskich turystów. Obie kupiły wróżby i zeszły uliczką pełną sklepików do taksówki, która zawiozła je do niewielkiej herbaciarni w Gion z dala od głównych szlaków turystycznych, gdzie mogły zjeść posiłek podany na lakowanych tacach w tradycyjnym pokoju.
- Nie masz nowego danna od tamtej pory?
- Nie. Nie wypada. Zresztą nawet bym nie chciała, Yuji był jedyny w swoim rodzaju, zresztą wiesz dobrze.
- Tęsknię za nim...
- Wal, jesteś młoda... - zaczęła Mame-san, ale Waletnyna przerwała jej ruchem ręki dając znak, że nie chce o tym słuchać.
- A ten lekarz z twojego ośrodka...? Jak on się nazywa?
- Mame-san, skąd Ty wiesz takie rzeczy?
- Daisuke był u mnie - Mame-san zrobiła niewinną minkę.
Walentyna westchnęła.
- Napijmy się herbaty - zaproponowała zmieniając temat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Wto 11:56, 21 Cze 2011    Temat postu:

Gabi, twoja część powinna mieć numer 209, a nie 207, chyba, że teraz numerujemy wstecz Wink

_210_

- Sonny... - zaczęła nieśmiało Daria.
- Tak? - zachęcił ją do mówienia, kiedy po wypowiedzeniu jego imienia zamilkła na dłuższą chwilę.
Po treningu Dasza poprosiła swojego trenera, by się z nią przeszedł. Sonny się zgodził i zaproponował jej spacer do miasta, ale ona uznała, że wystarczy jak obejdą wokół ośrodek. Teraz siedzieli na kamiennym murku przy schodach prowadzących do tylnego wejścia do ośrodka. Słońce powoli zachodziło i niebo przybrało czerwonawy odcień.
- Ty też uważasz, że powinnam powiedzieć tacie? Że spałam z Nikitą? - zapytała w końcu
- Jeżeli chcesz znać moje zdanie, to gdybym miał stuprocentową pewność, że on się od nikogo innego nie dowie, to bym mu o tym nie mówił. Ale teraz, kiedy istnieje poważna groźba, że powie mu o tym ktoś trzeci, albo, co jeszcze gorsze, przeczyta o tym w gazecie, to zdecydowanie lepiej jest, żebyś to ty go o tym uprzedziła.
- Ale ja się boję mu o tym powiedzieć... potrafię sobie wyobrazić jak zareaguje...
- Na pewno się wścieknie... ale to dlatego, że jest twoim ojcem i martwi się o ciebie bo bardzo cię kocha. Wolałabyś, żeby go to nie obeszło? To by moim zdaniem znaczyło, że ty go nie obchodzisz, a tego o Alexeiu na pewno nie można powiedzieć.
- Pani Lucy powiedziała mi to samo...
- No widzisz... jak dwie osoby mówią ci to samo, to należy poważnie to rozważyć...
- Jesteś kochany, Sonny. - powiedziała i nieoczekiwanie dla niego, mocno się do niego przytuliła.
Słońce niemal zupełnie skryło się za horyzontem i powoli zaczęło się ściemniać.

~

Lucy miała wolny wieczór. Położyła synka spać, wzięła gorącą kąpiel, a potem pozwoliła sobie na chwilę relaksu z książką i lampką czerwonego wina. Chwilę ową przerwało głośne walenie do drzwi. Nie chcąc, by hałas obudził Charliego, pospiesznie otworzyła. W drzwiach stał Sonny.
- Yagudin mnie zwolnił. - oznajmił
- Co?!?!?!
- Zaraz przyjdzie i zwolni też ciebie.
- Mów co się stało.
- Dasza powiedziała mu o tym, że sypiała z Nikitą. - wyjaśnił - Ja zostałem zwolniony, bo wiedziałem o tym i nic mu nie powiedziałem. A ty... bo to głównie twoje argumenty przekonały go, do tego, by wyraził zgodę na przyjazd Nikity tutaj... Powiedział mi też że jutro pojedzie do tej kliniki, w której leczy się Nikita i, cytuję, "zabije tego skurwiela".
- Przecież to totalny absurd! - zawołała Lucy
- Nie musisz mi tego mówić...
- A co z Daszą? - zapytała Lucy
- O dziwo na nią nie nawrzeszczał... cóż... jej nie zabije ani nie da jej wypowiedzenia... to jego córka. Najwyraźniej postanowił wyładować złość na kim innym.
- Może mu przejdzie... Jedno jest pewne... to, że nie będzie słuchał ani twoich ani moich argumentów. Może Walentyna, albo Tom przekonają go, że to co robi jest absurdalne. I nie chodzi mi o to, że nie chcę stracić pracy, ale o dobro Daszy. Już mniejsza o mnie, ale zwalniając ciebie, Alexei funduje swojej córce kolejną rewolucję, a to jest ostatnie, co jest jej w tej chwili potrzebne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Wto 16:37, 21 Cze 2011    Temat postu:

Ale extra... Czy możemy przyjąć, że gdy ta cała burza się rozpętała Tom i Chris byli już w drodze do Osaki? W końcu od rozmowy Toma z Val spokojnie mogły już minąć trzy dni...


_211_
Otworzył drzwi szarpnięciem.
-Można? - zapytała cicho Barbara. Alexei chrząknął, wpuścił ją i odstawił na szafkę szklankę z wódką, którą miał w ręce.
-Wiem, po co przyszłaś - mruknął - Nie będziemy o tym rozmawiać - oświadczył.
-Chciałam ci tylko to przekazać - uniosła plik dokumentów, które trzymała w ręce.
-Co to?
-Rezygnacje - powiedziała wciąż bardzo łagodnie, kładąc po kolei papiery na stole - Lary, Dawida, Piereskiewii, Sinead i Pawła...
-Sprytna zagrywka... - posłał jej mordercze spojrzenie - A twoja? - uśmiechnął się nieprzyjemnie.
-My, panie prezesie, będziemy musieli poważnie porozmawiać, zanim odejdę z tego ośrodka... - odparła szybko - Ale dziś to jeszcze nie wszystko - wskazała na pozostałe kartki, tworzące całkiem pokaźny stosik.
-A to? Mój testament? - sarknął.
-Nie, to są propozycje pracy. Właściwie nie mam prawa ci tego pokazywać, ale może Sonny mi wybaczy.
-Aaaa, rozumiem. Czyli grozicie, że nie tylko wszyscy odejdziecie, ale również natychmiast ulokujecie się u konkurencji! Bardzo, bardzo sprytnie...
-Nie rozumiesz. To są propozycje pracy tylko dla Santino. Waszyngton, Praga, Tel Aviv, Dublin, Moskwa, Osaka, Toruń... Niektóre chętnie by go powitały razem z twoją córką do kompletu. Ja osobiście lubię tą z Paryża, bo płacą prawie trzy razy więcej niż tutaj... Ale ciebie pewnie bardziej zainteresuje ta. Przyszła całkiem niedawno - wskazała na dokument. Nie spojrzał, więc przeczytała - Petersburg. Nasi starzy znajomi...
-Świetnie! Niech jedzie! Im dalej, tym lepiej! - warknął Yagudin, sięgając znowu po swoją szklankę, mimo że wcześniej obiecał sobie, że przy niej tego nie zrobi.
-Wciąż nie rozumiesz, Alexei'u Konstantinowiczu. On właśnie na to liczy. Że ty sam własnoręcznie wywołasz skandal, a Sonny'ego zwolnisz. Bo to będzie straszny cios dla nas wszystkich, a najbardziej, przyrzekam ci, dla twojej córki. Tańczysz, jak ci grają...
-Zamilcz!
-Czy ty wiesz, co się dzieje za tymi drzwiami?! W twoim ośrodku?! - pierwszy raz uniosła nieco głos - Oprócz tego, że wszyscy się teraz pakują, a poczucie winy doprowadza twoje własne dziecko do histerii, Julien pewnie już robi maślane oczy do ojca: ''tato, tato, jest bezdomny i taki smutny, możemy go zatrzymać?'', a w pokoju Sonny'ego... Luba pokazuje mu właśnie ten dokument - zmięła list od Pluszenki - A ja się boję! Boję się, że ona potrafi być bardzo przekonująca...

~

-W życiu! Zapomnij!
-Przemyśl to chociaż!
-Dosyć!
Wściekły odwrócił się do okna.
-To jest idealne rozwiązanie... dla nas. Obydwoje bylibyśmy tam, gdzie chcemy za dnia, a nocą... tym bardziej... - jej ręce objęły go, poczuł, że przylgnęła do jego pleców. Odwrócił się i zobaczył, jak piękny uśmiech to wywołało. Wspięła się na palce i pocałowała go. Długo i miękko. Gdy się od siebie oderwali, popatrzył jej w oczy. Nie spodobało jej się to spojrzenie.
-Luba, czy ty zmieniłaś strony? - zapytał cicho, ale przerażał ją bardziej niż przed chwilą, gdy krzyczał.
-Nie... Oczywiście, że nie! - cofnęła się.
-Ale zastanawiasz się nad tym?
-Przestań... - jęknęła płaczliwie - Sam chciałeś mnie wysłać do Pitra, żeby wybadać Pluszenkę! Jeśli mam tam jechać, to czemu nie z tobą? Yagudin cię wyrzucił bez mrugnięcia okiem! Masz szansę odpłacić mu pięknym za nadobne, masz szansę być ze mną, w naszym mieście... Nie chcesz tego?...



jak Wam nie leży to, że Luba zbliża się do ciemnej strony mocy, to zawsze możemy uznać, że to była chwilowa pomroczność. ale jak widzę i tak nam było coraz dalej to tej bohaterki (z Sonnyemu najbardziej).
I jeszcze jedno: myślę, że Joubert nie musi być we wszystko wtajemniczony (mimo że cały personel się zmobilizował do wypełnienia rezygnacji) więc jak Barbara o tym wspomina to raczej blefuje, zresztą podobnie jak z tym, że wszyscy się pakują... Wink
Jak inne uwagi czy coś, to mówcie....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Wto 17:34, 21 Cze 2011    Temat postu:

Nie wiem jak Gabi, ale ja nie mam żadnych uwag prócz takiej, że szalenie mi się Twoja część podoba Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Wto 18:49, 21 Cze 2011    Temat postu:

Szefostwo wyjeżdża zwiedzać shintoistyczne świątynki a tu burdel, aż miło Very Happy.
I sorry za złą numerację - chyba się uwsteczniam xD.


__212__
- Ja pierdole - Walentyna po raz pierwszy od wielu wręcz lat pozwoliła sobie na tak siarczyste przekleństwo. Siedziała w yukacie z maleńką czarką sake w ręce przed laptopem odbywajac telkonferencję z Tomem i Chrisem siedzącycm w Tokio, oraz Sinead i Lucy przebywajacymi w ośrodku.
- Barbara do niego poszła, może przemówi mu do rozumu - rzekła Lucy starając się uspokoić rozmówców i siebie.
- I to wszystko dlatego, że Daria powiedziała mu o Nikicie?! - Tom nie mógł uwierzyć.
- Biedna dziewczyna, jest świadkiem armagedonu w ośrodku tylko dlatego, że chciała być szczera... - mruknął Chris znad ramienia Toma.
- A moim zdaniem jest biedna, bo cała kadra będzie teraz rozprawiać o tym, co powinno zostać jej prywatnością - dodała Sinead.
- Jeśli mamy być solidarni, to ja też złożę rezygnację, macie gdzieś Kyoko na podorędziu? - spytał Tom.
- Kyoko też się zwolni jeśli trzeba - powiedziała Lucy.
- Chwilunia! - Walentyna przerwała dyskusję. - Czy wy mówicie serio???
- Tak serio, jak serio Alexei zwolnił Sonnego i moją skromną osobę - odpowiedziała pani psycholog zupełnie poważnie.
- Zaraz zaraz, to będziecie słuchać i podporządkowywać się gościowi, który nie może znieść, że jego córka dorasta i robi z tego koniec świata???
- No wiesz Wal... Alexei jest tak jakby szefem i... - zaczęła Sinead.
- A ja??? - przerwała jej pani prezes. - A to, co zrobiłam, aby postawić ten ośrodek? Jeszcze z Yujim? Za dwa dni mam rozprawę, w której walczę o ten ośrodek, a wy mi chcecie powiedzieć, że nie ma o co, bo przez zwariowanego tatuśka macie zamiar opuścić Archangielsk dla bardziej lukratywnych posadek?! Może jeszcze przyjmiecie propozycję Plushenki! - wściekłość zaczęła w niej narastać, jak gorąca magma osiągająca coraz wyższy poziom w wulkanie.
- Wal, spokojnie... - Tom starał się coś powiedzieć, ale erupcji nic nie mogło już powstrzymać.
- Czy wy nie rozumiecie, że taki był właśnie plan Plushenki?! Skłocić nas wszystkich? Doprowadzić do wewnętrznego rozkładu?! Plush zna charakter Yagudina lepiej niż nam się zdaje, specjalnie go podpuścił, Daria stwierdziła, ze będzie szczera i proszę! Cel osiągnięty! Brawo! Jesli macie zamair zmienić drużyny, to proszę bardzo! Ale ja nie zamierzam się zwolnić "bo wszyscy tak robią"! Zbudowałam ten ośrodek! Z Yujim! A teraz pewnie się w grobie przewraca widząc, co się dzieje! Jeśli tego chcecie, to proszę bardzo! - głos zaczął jej się łamać, mimo krzyku. - Zwalniajcie się! Znajdę innych specjalistów! A pojutrze będę walczyć w sądzie o to, co zostało po Yujim! Nawet jeśli nie będzie już o co!!! - wykrzyczała i zaczęła głośno płakać. Po pozozstałych stronach telekonferencji zapadła niezręczna cisza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Yagudinish Threads Strona Główna -> Art Works Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 16 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin