Forum Yagudinish Threads Strona Główna Yagudinish Threads
Alexei Yagudin & Stuff
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wspólne opowiadanie - kolejne starcie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Yagudinish Threads Strona Główna -> Art Works
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Nie 16:08, 28 Lut 2010    Temat postu:

Dla mnie bomba Twisted Evil.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Nie 16:35, 28 Lut 2010    Temat postu:

popieram swoją przedmówczynię Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Nie 16:42, 28 Lut 2010    Temat postu:

Dzięki (:

Val? Twisted Evil


Aha, i przepraszam, bo zapomniałam skomentować.

Stanik znakiem rozpoznawczym zbrodni? STANIK?
:hamster_XD:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Piscess dnia Nie 17:20, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Nie 18:09, 28 Lut 2010    Temat postu:

Nie chciałam żeby była znowu podwiązka! xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Pon 10:14, 01 Mar 2010    Temat postu:

#13
Szef policji przeczesał szpakowate włosy palcami i znów spojrzał na stos teczek i woreczków z różną zawartością leżące na jego biurku. Wątłe światło zakurzonej lamki oświetlało szary, przydymiony wieloletnim paleniem papierosów pokoik. Im dłużej zajmował się sprawą handlu bronią i morderstwami mafii Yamamoto, tym mniej z tego rozumiał.
Suzume działała w mafii odkąd skończyła 15 lat, najpierw jako marionetka, potem zawodowa zabójczni i luksusowa prostytutka. Ma na swoim koncie kilku niekompetentnych klientów Yamamoto zamordowanych w widowiskowy sposób. Na każdym miejscu zbrodni znajdowano jej stanik, o niej samej niewiele wiadomo. Nikt nigdy nie znał jej prawdziwego nazwiska, jej wygląd również często się zmieniał, wiadomo tylko, że nie jest Japonką. Potem jej działalność się urwała. Wtedy najwyraźniej postanowiła zerwać z mafią i przybrała tożsamość Martyny G., polskiej projektantki kostiumów łyżwiarskich.
Mężczyzna odłożył teczke i spojrzał w kolejny paier. Lambiel. Zamordowany w sposób charaktertyczny dla Suzume, jednak testy DNA wykluczyły, aby stanik należał do niej. Porównał to z rekwizytami znalezionymi przy martwym Takeshim. Co prawda jej włosy znajdowały się na miejscu zbrodni, ale Takeshi miał ich cały pęk w woreczku. Poza tym Yagudin to potwierdził. Wyglądało na to, że została wrobiona, co jednak nie anuluje jej zbrodni sprzed lat i tego, że zabiła Kazuo. Na koniec wziął raport koronera i westchnął ciężko. Sprawa wyglądała na jeszcze bardziej skomplikowaną niż się wydawało. Oby tylko nie zginął żaden kolejny łyżwiarz, pomyślał.
~
- Zawołajcie do mnie Kato - rzekł Yamamoto. Po chwili w drzwiach jego apartamentu pojawiła się śliczna Japoneczka w czarnym lateksowym kostiumie odsłaniającymi to i owo. Bez słowa podeszła i schyliła się przed szefem. Po chwili Yamamoto westchnął z zadowolenia i pogładził ją po głowie.
- Wiesz, co się stało z Takeshim i Kazuo...
Japonka przytaknęła milcząco oblizując twarz i palce. Yamamoto kontynuował.
- Jesteś moją najlepszą bronią. Wierzę, że Tobie uda się zlikwidować Suzume skutecznie. Tylko uważaj na siebie, nie chciałbym stracić tak wspaniałej kobiety jak Ty - gestem kazał podnieść się jej z klęczek i usadowił na swoich kolanach.
~
- Ej, Johnny, co się tak trzęsiesz? Coś się stało? - Evan z wyraźną troską spojrzał na kolegę z reprezentacji. Odkąd Weir pojawił się w hotelowej restauracji cały czas dygodał. Nieuczesany, bez subtelnego makijażu (sic! xD) zakrywajacego niedoskonałości skóry, w dodatku w piżamie w misie! Nigdy się tak nikomu nie pokazywał. Wyglądał jakby zpobaczył nie tylko ducha, ale cały cmentarz zombie.
- N-nie... Nic... Źle spałem - zachichotał nienaturalnie w odpowiedzi. Evan nie drążył tematu, tylko poklepał kolegę przyjacielsko i odszedł od stołu.
Jednak Weir miał powód do strachu. Był niemal pewien, że faceci których widział poprzedniego wieczoru byli przemytnikami broni, a co gorsza, mieli coś wspólnego z dziewczyną Briana. I był niemal pewien, że oni wiedzą, że on wie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Pon 12:55, 01 Mar 2010    Temat postu:

Czyżby Dżonny został wytypowany na kolejną ofiarę? Twisted Evil

#14

W dniu zakończenia tegorocznego NHK Trophy nikt nie świętował. Zwycięzca w konkurencji solistów, który został nim prawdopodobnie wyłącznie dlatego, że prowadzący po programie krótkim Brian Joubert został zamordowany kilka godzin przed finałem, sam od dwóch dni był martwy, a srebrny medalista, Takahashi, dawno już wyjechał z Tokio. Trzy japońskie solistki, które podzieliły między siebie medale, były obrażone na siebie nawzajem, ponieważ ktoś pozamieniał im płyty z muzyką do programów dowolnych, w związku z czym nastąpiło spore zamieszanie. Jakby dotąd mało było powodów do zdenerwowania, dziewczyny się dodatkowo zestresowały i ostatecznie wygrała mało dotąd znana Yamamoto Yuriko, a Ando i Asada musiały zadowolić się srebrem i brązem. Wszystkie pary sportowe startujące w konkursie, z wyjątkiem Pang i Tong wyjechały z Japonii praktycznie zaraz po ceremonii medalowej, a rywalizacja par tanecznych ostatecznie została odwołana po tym jak Nathalie Pechalat, jako przedstawicielka francuskiej reprezentacji w zaistniałej sytuacji kategorycznie odmówiła udziału w konkursie, a pozostali zawodnicy solidarnie ją poparli. W związku z tym wszystkim w dniu zakończenia zawodów sala bankietowa świeciła pustkami, a prezes Japońskiego Związku Łyżwiarstwa Figurowego siedział samotnie w kącie zastanawiając się nad popełnieniem seppuku przy użyciu nożyka do ciasta. Nagle do sali wbiegł pędem detektyw Iki, z którym prezes miał okazję rozmawiać wielokrotnie w ciągu ostatniego tygodnia.
- Nakamura san! - wykrzyknął zdyszany
- Kogo znów zabili? - zapytał smętnie prezes sięgając po czarkę sake
- Nikogo. A właściwie to prawie nikogo... - powiedział Iki
- Co to znaczy "prawie nikogo"? - prezes był już bardzo pijany i nie do końca rozumiał co się do niego mówi, a i słowa Ikiego nie były łatwe do pojęcia.
- To znaczy, Suzume nikogo nie zabiła. Znaczy nikogo następnego, bo to ją zabito! - zawołał podniecony Iki - Przyszedłem zapytać pana, czy mógłby pan zidentyfikować ciało i to oficjalnie potwierdzić... Nie został tu nikt oprócz pana, kto by ją znał osobiście... tylko Yagudin san, ale on w tej chwili odsypia stres.
- Teraz? - mruknął niechętnie Nakamura. Tym, czy on miał czas na odespanie stresu najwyraźniej nikt się nie przejmował, ale Yagudin to przecież Yagudin.
- Jak najszybciej panie prezesie.
Nakamura odstawił sake na stół i powlókł się za podnieconym Ikim, zupełnie tak jakby sam szedł na stracenie.

~

Yagudin długo rozważał to, co usłyszał od Martyny, a czego mu rzecz jasna nie wyjaśniła. Dlaczego fakt posiadania przez Briana dwóch nerek był dla niej taki zaskakujący? "Może potajemnie mu jedną wycięła i sprzedała na czarnym rynku i to oznacza, że to nie jego skremowane ciało poleciało dziś rano do Francji?" - zastanawiał się w duchu i ponownie zalała go fala strachu. "Jak wrócę do domu... JEŻELI wrócę do domu, będę musiał sprawdzić, czy mam wszystkie organy na swoim miejscu" - pomyślał, a po chwili wzdrygnął się na dźwięk dzwonka telefonu.
- Halo - mruknął do słuchawki
- To ja. - powiedziała Suzume - Stało się coś bardzo niedobrego. - oznajmiła
- Coś jeszcze bardziej niedobrego niż wszystko to, co się stało do tej pory? - zapytał ironicznie
- Zamknij się i słuchaj. - warknęła - Yamamoto kazał zabić moją przyjaciółkę, Celine. Jestem przekonana, że robotę wykonała ta jego mała dziwka Kato, która teraz zapewne zapoluje na mnie. Na razie chcą, żeby policja myślała, że to ja nie żyję. Jesteśmy... - przełknęła ślinę - byłyśmy do siebie bardzo podobne, ja i Celine. Jeżeli tak się sprawy mają, jeżeli chcą ze mną grać w tę chora grę, to mnie też bardzo zależy na tym, żeby myślano, że to moje ciało leży teraz w kostnicy. Jeżeli każą ci zidentyfikować zwłoki,musisz powiedzieć policji, że to ja. Rozumiesz?
- Rozumiem.

~

- To nie ona. - powiedział po chwili namysłu Nakamura, gdy w kostnicy pokazano mu zwłoki kobiety.
- Jest pan pewien? - zapytał go niepocieszony Iki spoglądając podejrzliwie na prezesa, który z nerwów nieco otrzeźwiał
- Jestem pewien. - odparł Nakamura - Ta kobieta to Celine Grant, a przynajmniej tak kazała do siebie mówić. - dodał po chwili namysłu
- Pan ją zna? - zdumiał się Iki
- Oczywiście, że ją znam. To przyjaciółka Martyny. Krawcowa. Były do siebie bardzo podobne, ale chyba nie były spokrewnione... zresztą nie wiem. Słyszałem, że wyjechała z Japonii trzy dni temu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Pon 18:22, 01 Mar 2010    Temat postu:

Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy

#15
Na taki dźwięk, jaki rozległ się w hotelu na piętrze, gdzie mieszkali łyżwiarze, każdy kowboj wskakuje na swojego rumaka i każdy superbohater wchodzi do budki telefonicznej. Był to wysoki, nieco piskliwy krzyk przerażenia jakiejś niewinnej białogłowy w tarapatach. Przynajmniej tak się wszystkim wydawało. W rzeczywistości był to okrzyk, jaki wydał Johnny Weir, gdy otworzył drzwi do swojego hotelowego pokoju. Na podłodze tuż przed nim w ekwilibrystycznych pozach leżały dwa ciała jego kolegów z reprezentacji - Evana Lysacka i Timiego Goebela w kałużach jeszcze niezaschniętej krwi. Johhny padł zemdlony na ziemię, jego głowa wydała tępy odgłos przy zderzeniu z ziemią.
W pokoju rozległ się głośny śmiech i mistrz olimpijski razem ze swoim specjalistą technicznym podnieśli się z ziemi, oblizując sok malinowy.
-Ale cię nabraliśmy! - zaśmiał się Tim.
-Niezły efekt, nie? - Evan ściągnął koszulkę, z której czerwone plamy już się zapewne nie spiorą.
-Wiedziałem, że się przestraszy! Haha!
-Johnny? - zbliżyli się do kolegi.
-Johnny!
-JOHNNY!!!

~

Daisuke z walącym sercem zerknął przez judasza. Nie chciał umierać w bieliźnie. Chyba nigdy w życiu się tak nie cieszył, że zobaczył Yagudina. Wpuścił go do środka, w pośpiechu zakładając koszulę i ryglując na powrót wszystkie zamki.
-Gdzie ona jest? - zapytał od progu Alexei.
-Co ty tu robisz?! - ryknęła Suzume, która wypadła z sypialni Daisuke z berettą w dłoni. Była również... niekompletnie ubrana. Yagudin bez większego namysłu zmierzył ją wzrokiem.
-Musimy zadzwonić do Paryża - powiedział.
-Musimy zadzwonić do twojej żony! - odparła, zapinając bluzkę. Zignorował ją; a przynajmniej jej słowa.
-Przyszedłem, bo... Jeśli to ciało nie należało do Briana Jouberta, to musimy odwołać pogrzeb! Musimy zawiadomić jego matkę!
-Nie! Nikogo nie będziesz zawiadamiał, bo to wcale nie oznacza, że Brian... - przełknęła - Dopóki nic się nie potwierdzi, zachowaj dla siebie te informacje, które ukradłeś dla mnie z kostnicy i te, które najwidoczniej wydobyłeś buszując po stronach jego małoletnich fanek! I skąd wiedziałeś, jak mnie znaleźć... - wycedziła.
-To było aż nadto oczywiste.
Yagudin to właśnie chciał powiedzieć. Ale nie on to powiedział. Słowa te padły ze strony sypialni, skąd razem z podmuchem zimnego powietrza z otwartego na oścież okna, pojawiła się Kato we własnej osobie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Pią 12:11, 05 Mar 2010    Temat postu:

#16
Kato, ubrana w zasłaniajacy niemal całe ciało, ale bardzo obcisły lateksowy kombinezon zakręciła młynka nunchaku, które trzymała w dłoni. Stalowy łańcuch zabrzęczał cicho, a obie kobiety zmierzyły się tak, jak dwa lwy przed pojedynkiem o samicę. Ta sekunda wydawał się trwać wieki, po czym nadal niekompletnie ubrana Martyna mocno odepchnęła obu zszokowanych łyżwiarzy na ścianę. W tym czasie Kato natarła na nią z impetem i z całej siły przygwoździła do podłogi, a łańcuch nunchaku wbił się niebezpiecznie w szyję Suzume. Zaczęła się dusić. Daisuke, odzyskawszy nieco zimnej krwi z całej siły uderzył Kato od tyłu w głowę parasolką wiszącą w przedpokoju.
- Ty sukinsynu - syknęła mała Azjatka i mocnym uderzeniem łańcucha odrzuciła połamany parasol w głąb przedpokoju, raniąc go boleśnie w nieosłoniętą klatkę piersiową. Martyna zyskała sekundę na złapanie oddechu i przewróciła przeciwniczkę. Obie zaczęły się szarpać i rwać sobie włosy z głowy, wrzeszcząc wściekle.
- Broń, broń! - krzyczała Martyna po polsku, próbując osłonić podrapaną twarz. Na szczęście Yagudin zrozumiał i gdy Suzume właśnie przelatywała przez pół przedpokoju po potęznym wykopie, zaraz mogła chwycić swoją berettę i bez namysły wystrzeliła w czarną, lateksową, rozczochraną kulę czegoś. Kato jęknęła przeraźliwie, rzuciła nunchaku w Martynę i w tej samej chwili zniknęła za oknem sypialni, brocząc po drodze krwią. Yagudin został sam na placu boju z rannymi: Daisuke leżał oparty o ścianę i próbował zatamować krew z płytkich, ale malowniczych ran na klacie, a Martyna leżała u jego stóp z jednym końcem nunchaku wbitym w przeponę, a drugim leżącym na głowie, nad potężnym sińcem na skroni.
~
- Co mamy zrobić z tym łyżwiarskim lalusiem? Zabić? - zapytał jeden z ludzi Yamamoto.
- Nie. Dość już krwi. Przynajmniej na razie. Jest nieprzytomny, prawda?
- Tak, wstrząs mózgu.
- Jeśli będziemy mieli szczęście, to chłopak nie będzie pamiętał tego, co widział.
- A jeśli nie?
- To na jeden dzień zostaniesz życzliwym sanitariuszem i podasz mu kroplówkę według naszej receptury...

Żeby było janse: nie zabiłam głównej bohaterki Razz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Pią 12:56, 05 Mar 2010    Temat postu:

Ale jatka...

Następna część zacznie się "Cztery miesiące później, gdy wszyscy wyszli ze szpitala..."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Pią 13:21, 05 Mar 2010    Temat postu:

"...a Johnny po urazie głowy postanowił wyzwać Pudzianowskiego na pojedynek" Mr. Green

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Pią 13:22, 05 Mar 2010    Temat postu:

#17

W dniu pogrzebu Briana Jouberta we Francji ogłoszono dzień żałoby narodowej. Człowiek, który od dnia swego debiutu na Mistrzostwach Europy zawsze przywoził z nich jakiś medal, został pożegnany w iście królewskim stylu. Wygłoszono wiele podniosłych słów, a wszyscy, którzy wieszali na nim psy po każdych kolejnych nieudanych Igrzyskach Olimpijskich, nagle zamilkli, zapominając jak wielki, jeszcze niedawno mieli do niego żal. Tego dnia kochali zmarłego, spóźnioną nieco miłością i nie wstydzili się jej okazać, gromadząc się tłumnie przed katedrą Notre Dame, gdzie została odprawiona Msza żałobna, a później w niekończącym się korowodzie prowadzili go jego ostatnią drogą na miejsce wiecznego spoczynku. Alexei oglądał ceremonię na ekranie telewizora, Japonia bowiem, czując się winna śmierci Francuza postanowiła pokazać ją swym obywatelom. Yagudin patrzył na zbolałą matkę swego przyjaciela, która wyglądała tak, jakby miała za chwilę zemdleć, i w duchu przeklinał Suzume, za to, że nigdy nie potrafiła mu niczego wytłumaczyć. Jeżeli Brian żyje, to ta cala szopka jest tylko medialnym widowiskiem, nie przynoszącym jego bliskim niczego prócz bólu. Tymczasem Suzume, która w starciu z Kato doznała poważnych obrażeń leżała nieprzytomna w mieszkaniu Takahashiego, otoczona opieką jego przyjaciela, świeżo upieczonego chirurga. Zabranie jej do szpitala było ze zrozumiałych względów niemożliwe. Daisuke powoli wysiadały nerwy, ale jak dotąd nie umarł jeszcze ze strachu.
- Muszę wracać do hotelu, bo policja będzie ciekawa, gdzie się podziałem. - powiedział mu ubiegłego wieczoru, kiedy doktor Hashimoto zjawił się na polu bitwy i o nic nie pytając doprowadził rannych do względnie dobrego stanu.
- W porządku, ale bądźmy w kontakcie. - niemalże błagalnie odparł Takahashi
- Oczywiście. - zapewnił go Alexei mimo, że w chwili obecnej najbardziej pragnął znaleźć się w samolocie lecącym do domu. Do Tatiany.
Teraz siedząc w hotelowym pokoju wyłączył telewizor, położył się na łóżku i czekał. Nie wiedział na co. Na telefon od Takahashiego? Od Suzume? Od Briana? A może na własną śmierć? Sam nie widział kiedy zmorzył go sen.

~

- Gdzie Yuriko? - zapytał Yamamoto
- Yuriko san? - Nakamura nieumiejętnie próbował ukryć zdenerwowanie
- Tak, przecież wiesz o kogo pytam. Gdzie jest moja córka?
- N...n...nie wiem... nie widziałem jej od ceremonii medalowej... - prezes Japońskiego Związku Łyżwiarstwa Figurowego przełknął ślinę. Układ który zawarł swego czasu z szefem mafii coraz mniej mu odpowiadał, ale nie widział żadnego sposobu na wyplątanie się z niego.
- To ją znajdź. Wiem, że pewnie jest na mnie obrażona, ale musi zrozumieć, że nie lubię gdy ktoś jest mi nieposłuszny. - jego słowa w uszach Nakamury zabrzmiały nadzwyczaj złowrogo. Robienie tego, czego życzył sobie Yamamoto, już dawno wykroczyło poza początkowe ustalenia dotyczące ich współpracy. Nakamura doskonale wiedział, że jest użyteczny dopóty, dopóki kaprysy Yuriko obejmowały wyczynowe uprawianie łyżwiarstwa. Pogodził się z tym i robił wszystko by dziewczyna zawsze miała jak najlepsze warunki do treningów, najlepszych trenerów, choreografów i projektantów kostiumów. Dbał o to, by mogła wylosować taki numer startowy jaki chciała, przekazywał jej jakie panują gusta wśród sędziów, czasem niektórych przekupywał. W tych wszystkich działaniach czuł się całkiem pewnie, ale wykorzystywanie go do tak zwanych "innych celów" sprawiało, że prezes zaczął bardzo boleśnie odczuwać skutki swoich niegdysiejszych decyzji. Tym bardziej, że przypadkiem podsłuchując rozmowę Yuriko i jej młodszej siostry, usłyszał coś, czego nie był świadomy jego szef. Yuriko uciekła, ponieważ dowiedziała się, że Joubert, w którym się skrycie podkochiwała, nie został zabity, lecz porwany przez jej własnego ojca. Dziewczyna, nie mniej niebezpieczna niż jej rodzic, zamierzała odnaleźć obiekt swych westchnień i wykorzystać go do własnych celów, na samą myśl o których Nakamurze włos jeżył się na głowie...





I jak? Nie jest to moim zdaniem najlepsze i nie wiem, czy nie za bardzo miesza w akcji, ale chwilowo nie mam lepszych pomysłów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Pią 15:45, 05 Mar 2010    Temat postu:

Zaraz się zastanowię nad następną częścią. Dodałaś nowe zupełnie okoliczności postaci i wątki... hmm...
Mi najmniej zawsze pasują momenty, w których to opowiadanie ociera się o bandę Skating Fiction (naszego pierwszego opowiadania i jedynego zakończonego sukcesem) na przykład: szef mafii i szef związku łyżwiarskiego.... No ale póki nie wali głową w tą bandę jak Yags na goodwill games to jedźmy do przodu i tyle.
Może ja jeszcze dodam po cichu, bo nie iwem czy to jest jasne, a już nawet Yags w naszym opowiadaniu wie - Brian od dzieciństwa ma tylko jedną nerkę, więc skremowali kogoś innego... Cool ale teraz... możemy go zabić jeszcze raz Twisted Evil


EDIT:

laski - mogę zacząć od "3 tygdnie później"? ja nie cierpię jak ktoś tak pisze, bo się kończą bez sensu wszystkie poboczne wątki. Musiałby umrzeć śmiercią naturalną Johnny Łiiir i pobyt Lyoshy w Japonii... i w ogóle następuje lekka zmiana optyki, więc wolałabym, jakbyśmy ustaliły.. Ewentualnie może ktoś ma jakiś pomysł - możemy ominąć moją kolejkę na przykład Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Piscess dnia Pią 16:58, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Pią 16:59, 05 Mar 2010    Temat postu:

Hm, zawsze można zrezygnować z "3 tygodnie później",a zamiast ego np. "na drugi dzień Martynie się pogorszyło, wdało się zakażenie i musiała jechać do szpitala, Dżony jednak pamietał, co widział, wiec mafia szykowała dla niego zastrzyk usypiajacy, ale na korytarzu zobaczyli Martynę..." Ewentualnie można rozwinąć to, CO widział Dżony i jaki to może mieć wpływ na dalsze losy? Albo co się stało z Kato?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Pią 17:59, 05 Mar 2010    Temat postu:

Ok, Gabi. Dobry pomysł. Pisz o szpitalu, a ja biorę się za Kato i Yuriko.... Cool

#18
-Kochanie, dobij ją, proszę! - powiedziała Haruko, młodsza córka Yamamoto, która z obrzydzeniem patrzyła na pracę ich „rodzinnego” lekarza, który był również jej zaaprobowanym przez ojca narzeczonym.
-Słoneczko... nie pomagasz mi! - wycedził przez zęby Shunsuke, walcząc z wijącą się w konwulsjach Kato, która nad ranem dowlokła się do posiadłości Yamamoto. Teraz leżała na stole w jednym z pokoi, a Shunsuke przy użyciu w panice skompletowanego swojego sprzętu medycznego próbował znaleźć kulę w jej otrzewnej. Haruko jej nie cierpiała i wcale się jej nie dziwił. Ale to była ulubiona podwładna jego szefa, więc robił teraz wszystko, by uratować jej życie.

Wkrótce ludzie Yamamoto zostawili Kato pod kroplówką w jednej z dziesiątek sypialni jakie posiadała ta rezydencja. Shunsuke był ubrudzony krwią od stóp do czubka łysej głowy i postanowił wziąć gorącą kąpiel. Haruko dołączyła do niego po kilku minutach.
-Jesteś cudotwórcą... - szepnęła mu do ucha, przyklejając swoje osiemnastoletnie ciało do niego - Najpierw ta akcja z rybą fugu... a teraz to...
-Ech, szkoda, że nie mogę tego nagłośnić... Dostałbym Nobla za coś takiego. Ten chłopak odwiedził piekło ze cztery razy w trakcie detoksykacji...
-Shun-chan... Yuriko uciekła go szukać...
-Co?
Lekarz popatrzył jej w oczy. W myślach poklepał się po ramieniu, że nie dał Haruko wyciągnąć z siebie miejsca pobytu Briana Jouberta. Na pewno wygadałaby wszystko siostrze.
-Boję się, że coś jej się stanie...
-Nic jej nie będzie, kochanie, nie płacz. Ludzie twojego ojca na pewno szybko ją znajdą i przyprowadzą do domu, a poza ty....
-Po co on tatusiowi? Przeiceż Yuriko go kochaaaa!!!...
-Posłuchaj! Ciii... Zdradzę ci sekret.
Podziałało. Dziewczyna przestała płakać i spojrzała na narzeczonego.
-Ale obiecujesz, że nikomu nie powiesz?
-Obiecuję, kochanie.
-Twój ojciec chce go dać Yuriko na urodziny - wyszeptał.
Haruko popatrzyła na niego oczami pełnymi radosnego blasku i po chwili zanurkowała pod powierzchnię wody.

~

-Mam cię! - usłyszała za swoimi plecami i jednocześnie ktoś złapał ją bardzo mocno za łokieć. Yuriko odwróciła się przerażona i stanęła twarzą w twarz z jednym z ludzi swojego ojca.
-Puść mnie! - krzyknęła, niestety na chodniku przy dość ruchliwej ulicy nie było w tym momencie przechodniów, a żaden z samochodów się nie zatrzymał.
-Wracasz do domu. Nie chciałbym być w twojej skórze, jak przyprowadzę cię do ojca!
-Nienawidzę was! Gdzie jest Brian? - wyrywała się dziewczyna - Co z nim zrobiliście?!
Gdy zauważyła, że ciągnął ją w kierunku znajomo wyglądającej czarnej limuzyny, wstąpił w nią nowy duch walki, zaczęła wierzgać i całkiem przypadkowo kopnęła ochroniarza poniżej brzucha. Mężczyzna skulił się tylko na chwilę, ale ta chwila wystarczyła, żeby Yuriko wyrwała swoją rękę i ruszyła pędem przed siebie prosto na pełną ulicę samochodów. Pobiegł za nią.
Sekundę później rozległ się charakterystyczny dźwięk klaksonów i pisk opon, przerażona dziewczyna wpadła na kogoś po drugiej stronie ulicy, a gdy się odwróciła, zobaczyła swojego oprawcę leżącego na asfalcie przed lekko pokiereszowaną Hondą.
-Nic ci nie jest? - zapytał nieznajomy, który trzymał ją teraz drżącą z przerażenia w swoich silnych ramionach.
Był to Alexei Yagudin.


ok? Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Piscess dnia Pią 18:00, 05 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Nie 1:20, 07 Mar 2010    Temat postu:

Mnie się podoba Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Pon 15:18, 08 Mar 2010    Temat postu:

Proponuję - ponieważ powstał pomysł na nowe wspólne opowiadanie (Monika - priv Smile ) zakończyć to w 2 kolejkach - czyli w sześciu częściach od teraz Cool jak nam wyjdzie więcej to spoko, tylko jeśli chcemy zacząć pisać coś innego, to nałóżmy sobie zakaz wprowadzania nowych wątków Cool Feedback?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Piscess dnia Pon 15:18, 08 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Pon 22:44, 08 Mar 2010    Temat postu:

Jestem za, tylko nie wiem, czy w sześciu częściach damy radę Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Wto 15:16, 09 Mar 2010    Temat postu:

Mam nadzieję, że ta część będzie dobra, myślałam o niej w nocy xD. W ogóle to opowiadanie jakoś rzuca się na bezsenność LOL Laughing.

#19
Niestety leczenie Martyny w warunkach domowych nie pomagało. Kilka dni po bitwie wdało się zakażenie.
- Nie możemy jej zabrać do szpitala, przeciez od razu ją rozpoznają i aresztują!
- Dai-kun, jeśli jej nie zabiorę, zakażenie może ją zabić.
Daisuke spojrzał na dziewczynę. Była wpółprzytomna z gorączki i cała spocona.
- Jak chcesz ja zabrać?
- Powiem, ze to turystka po jakimś napadzie. Możesz przygotować jakiś plecak w charakterze rekwizytu. Taka szopka powinna przejść, codziennie mamy co najmniej kilku zagranicznych turystów na chirurgii - wyjaśnił Taro. Daisuke bez słowa poszedł po jakieś "turystyczne" ubrania, które mogłyby uchodzić za "niemęskie". W duchu był wdzięczny przyjacielowi jak nigdy nikomu. Bo kto ryzykowałby własną, dopiero co rozpoczynającą się karierę obiecującego lekarza dla kryminalistki?
- Taro, nie wiem, jak ci się odwdzięczę... - mruknął, kładąc przygotowane rzeczy obok futonu, na którym leżała Martyna.
- Oj, stary, przecież wiem, ze masz fioła na jej punkcie.
~
Martyna odzyskała przytomność na drugą noc w szpitalu. Rozejrzała się po sali. Po kroplówce i elektrodach przypiętych do klatki piersiowej poznała, że to jeszcze nie więzienie. Próbowała wstać, ale obolałe mieśnie i niezagojone rany wciąż sprawiały ogromny ból. Zauważyła świeże bandaże na brzuchu. Jęknęła cicho, siadajac na łózku. Spojrzała na pacjenta leżącegpo obok. Pierwsze wrażenie przeraziło ją. Leżał nieruchomo, miał otwarte oczy wlepione w nią, jakby była duchem. Nieżyje?! Po chwili usłyszała szept.
- Błagam, nie zrób mi krzywdy. Nie chcę umierać, jak oni...
- Johnny? - podeszła na tyle, na ile pozwalały jej kable elektrod. - Co ty tutaj robisz?
- Błagam, nie zabijaj mnie - jęczał cicho łyżwiarz.
- Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię. Nie mam broni, widzisz? - podniosła ręce w geście bezbronności. - Co ty tu robisz - powtórzyła pytanie.
- Timi... i Evan... Widziałem ich martwych.... A potem okazało się, że to tylko kawał... - pociągnął nosem. Martyna nie widziałą, czy ma się śmiać, czy mu współczuć. Wybrała jednak drugą opcję, bo pierwsza groziła rozerwaniem świeżych szwów na przeponie. - A ja... ja chciałem im powiedzieć... - kontynuował. - Że... że...
- Że co? Mów, Johnny - Martyna próbowała zbliżyć się do niego bardziej, bo ledwo go słyszała.
- Nie powinienem tego mówić! Oni mnie zabiją! - Johnny z przerażeniem zakrył usta, a potem zaczął szlochać.
- Mów, Johnny! Co się stało?! - wiedziała, ze to coś ważnego. Nie związanego z kawałem jego kolegów.
- Nie! Nie mogę...!
- Johny, albo ty mi powiesz, albo nie dotrwasz do rana, może nie mam broni, ale potrafię zmusić człowieka do mówienia nawet bez niej!
Johnny na te słowa spojrzał na nią. Nadal walczyła z kablami i wyobraził sobie, jak wyładowuje złość na nie, na jego delikatnej szyjce.
- Brian żyje - wyszeptał.
- Co? - Martyna przestała szarpać za kable.
- Brian żyje... - wyszeptał, przestając się mazać. - Słyszałem rozmowę jakiś mafiozów w naszym hotelu, tuż po zabójstwie Stefana. Ale nie wiem, gdzie go trzymają... Mówili też o jakimś przerzucie dużego ładunku karabinów z Rosji. Oni... - głos znów zaczął mu się łamać. - Oni chyba wiedzą, ze ja to słyszałem... Jeśli dowiedzą się, że komuś powiedziałem...
- Nie bój się Johnny. Nie dowiedzą się - odpowiedziała Martyna i jednym szarpnięciem zerwała wszystkie elektrody, mimo bólu.
Nazajutrz w szpitalu znaleziono jedną osobę martwą, a jedna zaginęła. Drugą była Martyna, a pierwsza to fałszywy sanitariusz z fiolką trucizny, którą miał wstrzyknąć Johnnemu. Został uduszony kablami od elektrod.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Wto 16:01, 09 Mar 2010    Temat postu:

oooo... jak słodko, że Martyna uratowała Johnnego Smile

rozumiem, że wyrusza odbić Briana z łapek rodziny Yamamoto?

ale o tym zadecyduje Ghanima Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Wto 23:36, 09 Mar 2010    Temat postu:

#20

Yuriko, nie mogąc uwierzyć we własne szczęście, stała na środku ulicy gapiąc się w Alexeia Yagudina niczym cielę na malowane wrota.
- Nic ci nie jest? - łyżwiarz powtórzył pytanie
- Nic mi nie jest. - odparła wreszcie i zanim Rosjanin zdążył się zorientować w sytuacji, dziewczyna chwyciła go za rękę i wspominając coś o tym, że potrzebuje jego pomocy, pociągnęła go za sobą do wnętrza pierwszego lepszego sklepu.
- Ty jesteś... - Yagudin nagle uświadomił sobie z kim ma do czynienia - Ty wygrałaś tegoroczne NHK Trophy... - wyszeptał zbielałymi wargami. - To twój ojciec przerzedza łyżwiarski światek...
- Cicho bądź! - syknęła Yuriko - Nie musisz trąbić o tym na pół Tokio! Potrzebuję twojej pomocy. - dodała po chwili
- W czym mam niby Ci pomagać? - zaciekawił się Yagudin, dochodząc do wniosku, że ostatnio zdecydowanie zbyt często jest terroryzowany przez kobiety-psychopatki.
- Uciekłam z domu. - oznajmiła Yuriko dramatycznym tonem - To już po raz drugi w tym tygodniu, więc tatko pewnie jest wściekły... - uściśliła
- Cudownie, a po co uciekałaś i co ja mam z tym wspólnego? - zapytał
- Pierwszy raz uciekłam kiedy dowiedziałam się, że tatko zlecił zabójstwo Briana Jouberta. - zaczęła Yuriko swoją opowieść - Szybko mnie jednak znaleźli i odstawili do domu. Teraz uciekłam, bo okazało się że Brian jednak żyje i że tatko go gdzieś przetrzymuje. A ja muszę go znaleźć... -
wyjaśniła - Sądziłam, że też będziesz zainteresowany znalezieniem go.
- Jestem zainteresowany znalezieniem go. - przyznał Alexei - Tylko że jest już jedna wariatka, która go namiętnie szuka i której podobno pomagam.
- Ta która dogorywa teraz pewnie gdzieś w mieszkaniu Takahashiego?
- S...skąd wiesz... o mieszkaniu Takahashiego?
- Nie na darmo jestem córką swego ojca. - odparła - To jak? pomożesz mi, czy nie?
- Sam nie wiem czy to dobry pomysł...
- Powiem tak. Nie masz zbyt wielkiego wyboru mój drogi. - Yuriko uśmiechnęła się złowieszczo
- To znaczy? - zaniepokoił się Yagudin
- Sato san! - zawołała dziewczyna do korpulentnego sprzedawcy - Poproszę to co zwykle. - powiedziała z błyskiem w oku, i już po chwili na ladzie pojawiła się broń i cały zapas amunicji.
Yagudin przełknął ślinę
- To jak będzie? - zapytała raz jeszcze dziewczyna

~

Kiedy Daisuke zobaczył w swoich drzwiach Martynę, przez chwilę sądził, że ujrzał ducha. Szybko jednak okazało się, że dziewczyna jest żywa i ma się całkiem nieźle.
- Brian żyje. - oznajmiła zamiast powitania - Wiem to na pewno.
- Skąd? - zaciekawił się Takahashi
- Od Weira. - odparła, a po chwili, widząc, że Japończyk już otwiera usta, by coś powiedzieć, dodała - Nie pytaj skąd on to wie.
- Co zamierzasz zrobić?
- Jak to co? - Martyna zdumiała się jego niedomyślnością - Zamierzam znaleźć i uratować mężczyznę, którego kocham. To chyba oczywiste.
Daisuke przez chwilę milczał.
- A co ze mną? - zapytał w końcu smętnie - Kim ja dla ciebie jestem? Przerywnikiem? Zabawką?
- Gdzie moja broń? - Martyna zupełnie zignorowała jego pytanie - będzie mi potrzebna






Może być?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ghanima dnia Śro 1:17, 10 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Śro 0:50, 10 Mar 2010    Temat postu:

Dla mnie super Very Happy mamy teraz dwie mocno patologiczne pary szukające tej samej osoby... Ja się skoncentruję na tych poszukiwaniach... Może nie jest to szczyt moich możliwości, ale przynajmniej zmierzamy w konkretnym kierunku Wink

#21
-Coooo chcesz zrobić? - jęczał płaczliwie Daisuke. Wiedział, że to nic nie da. Przed chwilą ta sama metoda nie zadziałała, gdy próbował ją nakłonić do opuszczenia ekskluzywnej restauracji, w której się znajdowali, gdy tylko w drzwiach stanęła Haruko Yamamoto z obstawą przynajmniej czterech ya-sanów.
-Nie zadawaj głupich pytań - powiedziała Martyna. Miała na sobie czerwoną elegancką sukienkę i wyglądała tak, że Daisuke robiło się gorąco - jak ta mała pójdzie przypudrować nosek, pójdę za nią, żeby ją zgarnąć. Ty musisz wtedy już czekać na ulicy pod oknem damskiej toalety. Zrozumiałeś?
-Zgarnąć? - powtórzył.
-Przestań się trząść! Zachowuj się naturalnie...
Powiedziała już łagodnie i z czarującym uśmiechem nawinęła nitkę spaghetti na swój widelec i podała mu przez stół, żeby spróbował. Z daleka najprawdopodobniej wyglądali jak parka zakochanych na randce. A Daisuke, żując makaron, znowu poczuł, że Martyna bawi się jego kosztem, w ogóle nie zwracając uwagi na to, co to z nim robi.

Godzinę później byli w jakimś opuszczonym magazynie, przywiązana do krzesła osiemnastoletnia dziewczyna płakała żałośnie i wzywała pomocy, na zmianę z groźbami i powoływaniem się na ojca. Martyna w kółko zadawała jej jedno pytanie: gdzie jest Brian Joubert?
-Masz dwie możliwości: albo powiesz mi wszystko teraz, albo zadam to samo pytanie twojemu ojcu... razem z listem znajdzie w kopercie twój palec... albo ucho - co wolisz?
-Nieeee! Shunsuke! Ratunkuu...
-Zamknij się! Tu cię nikt nie znajdzie! Myślisz, że ten twój znachor byłby w stanie przyszyć twój mały palec na miejsce? Hmmm...
-Ja nic nie wieeeeem!
-Na pewno?
Haruko poczuła zimny metal noża na swojej dłoni.
-To ma być prezent! - krzyknęła przerażona.
-Co?
-Tata chce jej zrobić prezent! Puść mnie!
-Komu? Yuriko?
-Taaaak... chce jej dać... Briana...
Gdy Martyna puściła jej rękę, dziewczyna wybuchnęła niekontrolowanym płaczem.
-Idziemy - powiedziała do Daisuke, który siedział w kącie i z przerażeniem patrzył na to, co wyprawia jego ukochana.
-Dokąd?
-Do posiadłości Yamamoto - odparła i ruszyła przed siebie, chowając nóż pod sukienkę.
-Jak to? A co z nią? Jak chcesz się tam dostać?
Nie było odpowiedzi na te pytania.

~

-Yuriko! - Alexei nie umiał nie zareagować - Ona jest ranna...
Starsza córka pana Yamamoto właśnie uderzyła w twarz Kato. Zaskoczyli ją w jej mieszkaniu. Yags oczywiście nie miał pojęcia, dokąd dziewczyna go ciągnie, a teraz znowu znalazł się w jednym pokoju z mafijną morderczynią, z której Yuriko próbowała usilnie wyciągnąć jakiekolwiek informacje. Kato wciąż dochodziła do siebie po strzelaninie i nie była przygotowana na wizytę Yuriko i towarzyszącego jej łyżwiarza.
-Ranna czy nie, chyba może odpowiedzieć na moje pytanie - warknęła psychopatka. Kato zmierzyła ją jeszcze jednym nienawistnym spojrzeniem i wciąż zachowywała milczenie.
-Gdzie jest Brian?! - Yuriko traciła panowanie nad sobą.
Yagudin widział już raz, co potrafi Kato i nawet bez kombinezonu, nunchaku i z ledwie zszytą dziurą w brzuchu wydała mu się osobą, z którą nie warto zadzierać. Yuriko najwidoczniej miała na ten temat inne zdanie.
-Zabiję cię! - krzyknęła - Gdzie on jest?
-Wydaje mi się, że...
Ale Yagudin nie dokończył tak dobrze zapowiadającego się zdania, bo coś twardego uderzyło go w głowę i stracił przytomność. Ludzie Yamamoto zapakowali wyrywającą się i płaczącą Yuriko do czarnego samochodu, podczas gdy Alexei wylądował w bagażniku. Po czym wymienili spojrzenia z Kato i odjechali. Morderczyni bez ani jednego słowa pożegnała samochód oddalający się w kierunku posiadłości jej pracodawcy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Śro 1:20, 10 Mar 2010    Temat postu:

Super Smile

Właśnie się zorientowałam, że nazwałam sprzedawcę Kato Razz To chyba nie ma większego znaczenia, ale zmieniłam na Sato, żeby się nazwiska nie powtarzały (chyba, że któraś z was chce, żeby to był ojciec lub brat zabójczyni ze świty Yamamoto)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valka
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Śro 17:42, 10 Mar 2010    Temat postu:

#22
- Tato? - Yuriko przestała szlochać, gdy została niemal wrzucona na tylne siedzenie. Na przednim, tuż obok szofera siedział Yamamoto we własnej osobie.
- Zawiodłaś mnie Yuriko - rzekł.
Yuriko tylko pociągała nosem wlepiajac swoje oczęta w ojca. Wiedziałą, ze narozrabiała, a ojciec nie tolerował nieposłuszeństwa. Czy dostanie większy szlaban, niż zazwyczaj?
- Jesteś taka, jak matka - mówił z wyrzutem. - Wychowywałem was bez niej wpajając, że tradycyjne wartości, rodzina i szacunek do ojca jest najważniejszy. Robiłem wszystko, abyście miały zawsze to, czego zapragniecie. Chciałaś jeździć na łyżwach i wygrywać-załatwiłem to, tak jak każdy drobiazg, łącznie ze sztucznymi rzęsami, jakie nosisz jest efektem pracy mojej i moich ludzi. Niestety... - zawiesił głos i westchnął teatralnie. - Twój zły charakter spowodował, że nie tylko będę musiał pozbawić cię tego, czego pragniesz. Jak już wiesz, Brian żyje, ale twoje zachowanie spowodowało, że wie o nim zbyt wielu ludzi. Będę musiał się go pozbyć...
- Tato, nie zrobisz tegooooo! - jęczała Yuriko.
- Ale to nie jest najgorsza rzecz, do jakiej jestem zmuszony... Twoje zachowanie podkopało moją reputację. To, na co pracowałem przez lata, aby mieć w rękach całą Osakę i okolicę zostało zachwiane przez małą, głupiutką kobietkę, w dodatku moją własną córkę! - Yamamoto zakrył twarz.
- Taaaaatooooo, nie zabijaj Briaaaanaaaaa! - wyła dziewczyna, nie zważajac na słowa ojca.
- Jeśli nadal będziesz nieposłuszna, będę musiał potraktować cię jak twoją matkę.
Yuriko na te słowa momentalnie zamilkła. Doskonale pamiętała, co stało się z matką, chociaż była jeszcze wtedy małym dzieckiem. Yamamoto z zimną krwią zabił ją osobiście za to, że próbowała współpracować z policją.
~
- Panie Ito, ktoś do pana - zawołał jeden z funkcjonariuszy.
- Już idę! Och, pan Nakamura!
Prezes Japońskiego Związku Łyżwiarskiego siedział na metalowym krzesłku i miął spodnie na kolanach w geście zdenerwowania.
- Przyszedłem, bo...
- Tak? - Ito usiadł przed nim i splótł palce przed sobą.
- Czy moglibyśmy porozmawiać na osobności? - Nakamura nerwowo zerknał na policjanta stojącego w drzwiach małej kanciapy. Ito skinął głową, a policjant zamkną drzwi zostawiając ich samych.
- Mam pewne informacje, ale chciałbym najpierw się dowiedzieć, czy... czy dostanę ochronę?
- Oczywiście, jeśli tylko będzie taka potrzeba - odrzekł Ito spokojnie.
- Chciałbym powiedzieć, że dziś... w rezydencji pana Yamamoto być może zdarzyć się coś strasznego...
- Skąd pan o tym wie?! - Ito był wyraźnie zaskoczony.
- Jeśli się uda i wyśle pan swoich ludzi odpowiednio wcześnie, to być może uda się nawet uratować tego, którego uznano za martwego.

No to wszystkie drogi prowadzą do rezydencji Very Happy. Będzie rzeźnia Twisted Evil.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piscess
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 640
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: ul. Możajska

PostWysłany: Śro 18:02, 10 Mar 2010    Temat postu:

:hamster_evil: rzeźnia to jest to co chomiki lubią najbardziej....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghanima
Champion
Champion



Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1311
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/10

PostWysłany: Czw 22:46, 11 Mar 2010    Temat postu:

#23

Kiedy dotarli do rezydencji, Yamamoto odesłał zapłakaną Yuriko do jej pokoju, a sam udał się do salonu, by powitać swoich rosyjskich gości, z którymi prowadził "interesy" i którzy przybyli już ponad godzinę temu w celu sfinalizowania pewnej umowy. Yamamoto był wściekły, że przez głupotę swej córki zmuszony był kazać tak ważnym gościom czekać. Jego duma bardzo by ucierpiała, gdyby ktokolwiek posądził go o brak profesjonalizmu, ale na szczęście Rosjanie okazali się wyrozumiali, gdy przeprosił za spóźnienie i oznajmił, że ma kłopoty rodzinne.
- Skąd my to znamy... - zamyślił się jeden z nich, a drugi smętnie pokiwał głową i dodał, że dorastające dziewczęta to prawdziwe utrapienie.
- To prawda - uciął Yamamoto - Ale... żeby panowie nie musieli tracić już więcej cennego czasu, może przejdźmy do interesów? - zaproponował, a ponieważ spotkało się to z aprobatą przybyłych, już po chwili do salonu wniesiono próbkę towaru będącego przedmiotem transakcji...

Tymczasem Yuriko siedziała w swoim pokoju szlochając w poduszkę. Nie wiedziała gdzie dokładnie znajduje się Brian. Mógł zostać wywieziony do letniej posiadłości na przedmieściach miasta, ale mógł także znajdować się tu, w rezydencji. Jeżeli tak właśnie było, przypuszczała, że przetrzymywany jest w jednym z tajnych podziemnych pomieszczeń, do których wstęp mieli tylko najbardziej zaufani ludzie jej ojca. Szybko przewinęła w głowię listę osób, które na pewno znają odpowiedzi na jej pytania: Kato, Shunsuke, Morinaka, Seita... Wiedziała, że oni na pewno nie zechcą jej pomóc. Ale był ktoś, kto niewątpliwie zechce. Tylko gdzie teraz podziewa się Nakamura san?

~

Daisuke nie miał najmniejszego zamiaru zbliżać się do rezydencji Yamamoto, ale Martyna nie pozostawiła mu wyboru.
- Potrzebuję twojej pomocy. - powiedziała
- Mam być przynętą, czy kim? - zapytał zgryźliwie, ale jak zwykle nie dostał na swoje pytanie odpowiedzi
Siedzieli ukryci za żywopłotem i obserwowali wejście do rezydencji. Widzieli jak przed dom zajechała czarna limuzyna, z której wyprowadzono zapłakaną Yuriko, a po chwili, ku ich przerażeniu, wyjęto z bagażnika ciało Alexeia Yagudina.
- Czy on... nie żyje? - zapytał niepewnie Takahashi
- Nie sądzę... - mruknęła w odpowiedzi Martyna - Gdyby nie żył, raczej nie przywoziliby tutaj ciała...
- Racja... - zgodził się łyżwiarz - To co robimy?
- Rzeźnię. - odparła krótko dokręcając tłumik do lufy pistoletu, a po chwili dwoma precyzyjnymi strzałami posłała śmierć ku dwóm ochroniarzom strzegącym wejścia na teren posiadłości.
Obaj osunęli się na ziemię nie wydając z siebie dźwięku. Daisuke przełknął ślinę.
- Ja się ciebie naprawdę boję. - powiedział
Martyna tylko się uśmiechnęła.




Zuza, opis rzeźni, jako że nie jestem w tym dobra, zostawiam Tobie, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Yagudinish Threads Strona Główna -> Art Works Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin